To aż nie do uwierzenia, że jedna z największych amerykańskich gwiazd soul i r&b, Ledisi, jest w naszym kraju stosunkowo mało znana i to po prostu skandal. Jej kariera trwa prawie od dwóch dekad znaczona kolejnymi nominacjami do nagrody Grammy oraz znakomitymi albumami, poczynając od genialnej jazzowej drugiej płyty „Feeling Orange But Sometimes Blue” (2002) poprzez świetne „Lost and Found” (2007) czy „Pieces of Me” z 2011 roku. Ledisi to, obok Leeli James, Angie Stone czy niestety milczącej ostatnio Jill Scott, najważniejsza soulowa diva o olśniewającym głosie, wyjątkowej ekspresji i dynamicznej osobowości, która sprzedała już około 20 milionów płyt w swojej karierze. Jej najnowszy, ósmy w dyskografii album, następca bogatego produkcyjnie i treściowo, mocno elektronicznego i intensywnego „The Truth” z 2014 roku, „Let Love Rule” przynosi zadziwiającą jak na Ledisi ascezę, żywe instrumenty, proste bity i zniewalające urodą i interpretacją piosenki zaśpiewane głosem jak dzwon: jednocześnie lirycznym i cudownie dramatycznym.
To bardzo klasyczny soulowy album, który na szczęście zadaje kłam stwierdzeniu samej artystki, że gatunek zrobił się już nudny. 45 minut czystego, świetnego r&b w wykonaniu wielkiej wokalistki! |