Historia Jayi Devi jest o tyle ciekawa, że zrobiła ona praktycznie wszystko, o czym większość ludzi marzy. Przeżyła każdy szczegół tego, co nazwalibyśmy filmową miłością, podróżą w nieznane, odkrywaniem siebie, a jednocześnie mamy do czynienia z osobą, która nie dopatrywałaby się celu we frywolnej zabawie, duchowości podyktowanej modą, przesadną intelektualizacją zjawisk czy życiem na pół gwizdka – autorka jest dociekliwym naukowcem i wytrwałym podróżnikiem, postacią, która za nic nie dała sobie wmówić, że wołania jej serca to naganna dziecinada, i niezachwianie brnęła przed siebie w poszukiwaniu tego, co było dla niej ważne. Dodatkowo, sposób w jaki dzieli się swoim doświadczeniem, skrupulatność z jaką opisuje ten proces oraz powodującą nim na każdym kroku emocję, oddane są z takim smakiem i dojrzałością, że zaintrygują i nie zanudzą nawet najwybredniejszego czytelnika… Chociaż, to akurat ciężko jest przewidzieć, zwłaszcza, że do rąk państwa trafia jedynie tłumaczenie jej historii.
W każdym razie, zachęcam wszystkich do lektury, mając w zamyśle, że niebawem książka ta dostępna będzie w księgarniach i że znajdziemy ją na półce obok klasyki reportażu, ponieważ jest jej tam zdecydowanie bliżej, niż do samouczków w rodzaju: “wyzwolona ty”, “bądź tym, kim jesteś”, “sekret istnienia”, “zbilansuj się sama” czy “uwolnij zwierza”. Jest to książka, która nie tylko podnieca świadomość na chwilę, nie tylko człowieka podpompowuje, ale zmienia jego podejście do tego, co męskie, co kobiece, oraz do tego, co boskie, na stałe, dodając mu przy tym subtelnej, acz potężnej siły. Znajdziemy w niej dużo dobrze przyswajalnej, głębokiej wiedzy, odpowiednio już i odpowiedzialnie przetrawionej, dużo opowieści o kobietach współczesnych, o kobietach z zamierzchłej przeszłości oraz tych, które nie umierają nigdy. Jest to ekscytująca podróż w świat inspirujących myśli, odwiecznych pytań sformułowanych raz jeszcze, które tym razem, wygląda na to, znalazły swoją spokojną odpowiedź. |