Kościelisko, widok na Tatry, dokoła las. Cisza i spokój. Tu wille budują dla nas cieśle z dziada pradziada dziedziczący wiedzę o swym rzemiośle. Uderza mnie zawsze, z jaką miłością traktują drewno. Gdy żyje się blisko przyrody, gdy obserwuje się żywioły, podchodzi się do natury z nabożnym wręcz szacunkiem. Tego codziennie uczę się od tych ludzi – mówi Jacek Piotr Kacprzyk, kreator inwestycji mieszkaniowych.
Zacznijmy od tego, kim pan nie jest. Nie jest pan dyrygentem…
Nie jestem! (śmiech) Podobieństwo nazwiska sprawia jednak, że faktycznie czasami bywam mylony z Jackiem Kasprzykiem. Kilka lat temu zadzwonił do mnie dyrektor jednego z warszawskich szpitali, by pogratulować nagrody. Zdziwiony, przyjąłem gratulacje. W trakcie rozmowy wyszło jednak, że nie chodzi o mnie, ale o maestro.
Dziś mógłby panu gratulować nagrody Orła Wprost 2022. Kapituła uznała, że jest pan wizjonerem biznesu.
Gdy mówię, że życie poświęciłem nieruchomościom większość myśli, że zajmuję się budownictwem. Tymczasem firma, którą stworzyłem, odpowiada za kreowanie przestrzeni.
Wznoszenie budynków pozostawiamy generalnym wykonawcom.
Na czym polega to kreowanie?
Wcielamy się w postać potencjalnego mieszkańca i zastanawiamy się, jak sprostać jego potrzebom. Dzięki tej empatyzacji potrafimy odpowiedzieć inwestorowi na pytania, jaka powinna być struktura mieszkań, jak planowany przez niego budynek powinien wyglądać z zewnątrz, a jak wewnątrz, jak zaprojektować tarasy, a jak ogródki, czy w częściach wspólnych nieruchomości umieścić siłownię, basen czy może przedszkole, czy w ogrodzie postawić plac zabaw, czy raczej wytyczyć staw. Doskonale znamy grupy klientów i umiemy dopasować projekty do ich oczekiwań.
Od czego rozpoczyna się taka analiza?
Profil każdej nieruchomości determinuje jej lokalizacja. Nabywcy apartamentów w biznesowej dzielnicy Warszawy to zupełnie inni klienci niż kupujący rezydencje w Konstancinie-Jeziornej. Na poszczególnych obszarach obowiązują też plany zagospodarowania przestrzennego, które ograniczają swobodę architektoniczną. A nawet, jeśli nie zostały jeszcze uchwalone, to trzeba pamiętać, że inwestycja musi korespondować z otoczeniem. To nie znaczy, że powinna być taka sama. Powinna wchodzić z nią w konstruktywny dialog.
Architektura, która rozmawia?
Zbyt rzadko myślimy w Polsce o tym, jak oddziałuje na nas przestrzeń, w której żyjemy, pracujemy lub się uczymy. Tymczasem budynki wchodzą w dialog ze sobą i z ludźmi. Ostatnio doświadczyłem tego w Krakowie, na nowo odkrywając to miasto. Nasze biuro mieści się na ulicy Stradomskiej i ma widok na Wawel. Jeżdżę tam regularnie, pracuje mi się tam bardziej twórczo niż gdziekolwiek indziej. W wolnej chwili wykradam się z biura i idę na spacer. Czy wie pan, że podczas takich wędrówek po Krakowie doświadczyłem jesieni? Szedłem ulicami, patrzyłem na budynki i nagle dostrzegłem ozłocone jesienną aurą drzewa. Zauważyłem wtedy, że centrum Krakowa, mimo ciasnej zabudowy, jest pełne terenów zielonych: plantów, skwerów, parków. Ponadto życie płynie tu inaczej niż w Warszawie, gdzie ciągle pędzimy między wysokimi biurowcami z punktu A do punktu B. Krakowscy architekci, kreując przez wieki tutejsze przestrzenie, stworzyli miasto spokojne i na swój sposób szacowne. Nie dziwi, że tak doskonale czują się tu poeci i bardowie, ale również turyści z całego świata.
Rozmarzył się pan…
Do refleksji nad Krakowem zachęciła mnie też Libra Residence, którą realizujemy w obrębie Starego Miasta, zaledwie pięć minut spacerem od Rynku Głównego. Budowanie w takiej przestrzeni to duża odpowiedzialność. Dlatego prace przygotowawcze trwały aż pięć lat. Musieliśmy stworzyć projekt w każdym calu dopasowany do historycznego otoczenia. W przestrzeniach budynku odtwarzamy na przykład stare piece kaflowe i przywracamy niezwykłe kunsztowną stolarkę drzwiową. Jednocześnie jednak budynek będzie pełen nowoczesnych rozwiązań technologicznych, zapewniając mieszkańcom najwyższy poziom komfortu w otoczeniu sztuki, która znajdzie się w częściach wspólnych inwestycji.
Dla kogo przeznaczona jest Libra Residence?
To najbardziej prestiżowa inwestycja spośród powstających dziś w Polsce. Doceniło ją jury konkursu Tuzy Biznesu, przyznając nagrodę w kategorii najlepsza inwestycja. W Paryżu każdy chciałby mieszkać z widokiem na wieżę Eiffla. Jest to dobro rzadkie, bardzo poszukiwane, a przez to w bardzo wysokiej cenie. W Polsce nieruchomości z segmentu rynku pierwotnego, położonych w historycznych lokalizacjach też jest jak na lekarstwo. Krakowskie Stare Miasto to jedno z tych unikatowych miejsc, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. I w tak zacnym otoczeniu wznoszona jest Libra Residence. Budynek estetycznie i architektonicznie wpisuje się w historyczną zabudowę, a jednocześnie zapewni mieszkańcom prestiż i luksus. Elewacja budynku, w tym fasada, wykonane zostaną z wysokiej jakości piaskowca, a stylowe, drewniane okna i drzwi dopełnią całości. Wnętrze będzie przestronne i funkcjonalne. Klimatyzowane apartamenty o powierzchniach od kilkudziesięciu do nawet 137 m kw. łatwo będzie można dopasować do indywidualnych potrzeb. Wygodę zapewni system smart home, który umożliwi zdalne zarządzanie domowymi urządzeniami, oświetleniem oraz energią elektryczną. Przestrzenie wspólne budynku utrzymane będą w duchu modernizmu. Wykończone zostaną materiałami najwyższej jakości i wzbogacone sztuką. Jestem przekonany, że mieszkania z tej inwestycji nie trafią szybko na rynek wtórny. Uważam wręcz, że będą przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Jesteśmy już gotowi na powrót do etosu mieszczańskiego?
Coraz mocniej utożsamiamy się z miastami, w których się osiedlamy. Zależy nam na ich rozwoju, dyskutujemy o ich przyszłości, coraz częściej aktywnie partycypujemy w procesach miastotwórczych. To wyraz naszego stosunku emocjonalnego do nich. I choć staliśmy się bardziej kosmopolityczni i kupujemy też nieruchomości za granicą, to najczęściej są to kolejne inwestycje w naszych portfelach.
Pan też dużo podróżuje, a jednak ciągle powraca do Warszawy.
Jeżdżę po całym świecie, penetruję najbardziej egzotyczne jego zakątki, podziwiam albo krytykuję. I bardzo żałuję, że w Warszawie tak niewiele dzieje się architektonicznie. Brakuje tu projektów ciekawych, odważnych, właściwych dla roli stolicy państwa, które w ostatnich trzydziestu latach zrobiło tak gigantyczny postęp.
Świetnie rozumie to natomiast Łódź…
Otworzył pan puszkę Pandory. Łódź dla warszawiaków to miasto na przedmieściach stolicy. Prowincjonalne, brudne i brzydkie. Wśród łodzian żywa jest zaś historia o tym, jak to w 1945 r. rozważano przeniesienie stolicy z Warszawy do ich miasta, w odwecie za co warszawscy urzędnicy postanowili potem zindustrializować Łódź.
Nie boję się wkładać kij w szprychy. W Łodzi kwartał po kwartale odnawiane są dziś piękne kamienice, pałace przedwojennych przemysłowców i pozostałości fabrycznych gmachów. Rekonstruuje się tu parki i skwery oraz zazielenia nawet najwęższe uliczki w centrum. Do tego miasto nie boi się wpuszczać w tę historyczną przestrzeń odważnych architektów. Wspólnie z jednym z inwestorów rozpoczynamy tam właśnie niebanalną inwestycję mieszkaniową. Będzie to bardzo ciekawy konstrukcyjnie projekt z super doświetlonymi mieszkaniami wyposażonymi w tarasy i loggie wychodzące na park, z rozbudowaną częścią wspólną i reprezentacyjnym lobby, w którym zasadzimy drzewo sięgające aż siódmego piętra. Mieszkańcom zapewnimy fitness, bibliotekę multimedialną z salą kinową, przestrzeń co-workingową i stację rowerową. Dla najbardziej wymagających na dachu powstanie strefa wellnes.
Poza Warszawą zarabia się już na tyle, by mieszkać w takich inwestycjach?
Pamiętajmy, że Łódź to miasto ludzi bardzo twórczych. Ciągną tu za sprawą Szkoły Filmowej czy jednej z najlepszych w kraju Akademii Sztuk Pięknych. Zarabiają ponadprzeciętnie i stać ich na komfort mieszkania w dobrym, nieszablonowym budownictwie. Myślenie, że klient premium jest tylko w stolicy, to zresztą bardzo krzywdzący stereotyp. Mamy na przykład w portfolio doskonały projekt w Częstochowie, który bardzo szybko znalazł nabywców. Z nieszablonową architekturą wchodzimy również do mniejszych miast, nawet 40, 50-tysięcznych. Tam też są klienci, którzy chcą żyć komfortowo w funkcjonalnym budownictwie otoczeni doskonałym wzornictwem.
A stać nas na wakacyjne apartamenty lub domy?
To jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się sektorów rynku nieruchomości w Polsce. Dlatego moja firma jest obecna także w górach i nad morzem. Standard projektów jest tu różny, dopasowany do różnych możliwości finansowych. I znów kluczowa jest zasada 3xL, czyli lokalizacja, lokalizacja i jeszcze raz lokalizacja.
Każdy chciałby mieć widok na Giewont.
No właśnie, i nie każdy jest go w stanie zagwarantować.
Wy jesteście?
Tak się składa, że jesteśmy. Budowanie na Podhalu jest trudne. Dobrych działek przeznaczonych pod zabudowę jest tu naprawdę niewiele. Deweloper, z którym pracujemy, taką jednak ma: Kościelisko, widok na całą panoramę Tatr, dokoła las i zapach natury. To najwyżej położony punkt, podlegający zabudowie. Z jednej strony cisza i spokój, z drugiej – atrakcje Zakopanego na odległość rzutu beretem.
Łatwo zniszczyć taką działkę. Budowanie w jednym z najcenniejszych przyrodniczo miejsc w Polsce to odwaga i odpowiedzialność jednocześnie.
Pełna zgoda. Dlatego postawiliśmy na tradycyjne budownictwo. Na działce powstaje kameralne osiedle drewnianych willi budowanych według góralskich prawideł bez jednego gwoździa. Projektowali je najlepsi znawcy podhalańskiego rzemiosła, a budują cieśle z dziada pradziada dziedziczący wiedzę o sztuce budowlanej. Uderza mnie zawsze, z jaką miłością traktują drewno. Gdy żyje się blisko przyrody, gdy obserwuje się żywioły, podchodzi się do natury z nabożnym wręcz szacunkiem. Tego codziennie uczę się od tych ludzi.
Wzornictwo ludowe jest w cenie?
Regionalizm jest w cenie. Widzimy, jak inne narody eksponują lokalność i też zaczynamy sięgać do swoich korzeni. Wzornictwo rodem z Podhala czy Kurpiów staje się powodem do dumy. Czerpią z niego artyści, korzystają architekci. Jednocześnie trzeba podkreślić, że tradycyjnie, nie oznacza wcale archaicznie. Wille Witkacy w Kościelisku wyposażone będą w nowoczesne technologie. Zapewnimy ich mieszkańcom komfort na najwyższym poziomie. Stworzymy przestrzenie do dogodnej aranżacji i wystroju. Cechą wspólną wszystkich domów będą duże tarasy widokowe z całorocznym jacuzzi oraz działki z zaaranżowanymi, dopasowanymi do otoczenia ogrodami.
A gdybym jednak chciał coś w bardziej słonecznej lokalizacji?
Zimą promienie słoneczne w Tatrach też nieźle opalają! (śmiech) No, ale rozumiem sugestię… Jest grupa Polaków, która źle znosi szarugę polskiej zimy i dla nich też mamy bogatą ofertę. Sprzedajemy na przykład nieruchomości na południu Europy. W hiszpańskiej La Zagaleta, nieopodal Malagi, mamy oferty na ekskluzywne domy warte po 20 mln euro. Dlatego z dużym optymizmem wchodzimy teraz w nowy projekt – osiedle luksusowych willi nad Zatoką Gwinejską w Ghanie. To zaledwie sześć godzin lotu z Amsterdamu czy Frankfurtu, bardzo bezpiecznie, uśmiechnięci i przyjaźni ludzie. Korzystając z doświadczeń podhalańskich zdecydowaliśmy, że część rezydencji powstanie w lokalnym stylu, inne będą wyglądać bardziej nowocześnie. Każda będzie miała bardzo funkcjonalną przestrzeń. Do domów należeć będą ogrody z papajami, mangowcami i drzewami pomarańczy. Każdy będzie też miał własną strefę relaksu z basenem. To uzupełnienie pięknej, szerokiej i czystej plaży nad oceanem. Na lagunie, która dzieli osiedle od zatoki, powstanie zaś kokosowy gaj. Będzie też butikowy hotel, który mieszkańcom rezydencji zapewni całodobowy serwis.
Wierzy pan w powodzenia każdego z podejmowanych projektów?
To nie kwestia wiary, ale wiedzy i doświadczenia, które pozwalają nam rzetelnie ocenić powodzenie biznesowe każdej inwestycji. To my odpowiadamy za stworzenie produktu, opakowanie go, marketing i sprzedaż. Zapewniamy deweloperom kompleksową obsługę. Gdy zaczynałem tę pracę, nie było łatwo sprzedać im swojej wizji. Dziś jesteśmy na tyle dojrzałym zespołem i zakończyliśmy z sukcesem wiele projektów, którym inni nie dawali szans, że siła naszego przekonywania jest dużo większa.
Myśli pan czasem o tym, czy tworzona przez was architektura przetrwa próbę czasu?
Muszę się do czegoś przyznać. Zdarza mi się odwiedzać inwestycje, które zrealizowaliśmy i już dawno sprzedaliśmy. Patrzę, jak funkcjonują, jak korzystają z nich mieszkańcy. I nierzadko tęsknię. Ale też czuję dumę. Są projekty, którymi lubię się chwalić kolegom. Nie mam kompleksów, nasze projekty naprawdę budzą podziw za granicą.
A jak mieszka Jacek Kacprzyk?
W bardzo różnych przestrzeniach. W swoim warszawskim domu jestem gościem, a weekendowo pomieszkuję w otoczeniu lasu, wody i ciszy. W tygodniu dużo podróżuję i korzystam z gościny hoteli. Zdarza się, że jednego dnia jestem w Łodzi, następnego w Krakowie, potem w Katowicach czy Mielnie. Ale jest też miejsce, które tworzę od podstaw. To będzie coś wyjątkowego, więcej na razie nie zdradzę.
Na swoim profilu w serwisie LinkedIn umieścił pan zdjęcie akwariowej rybki z dopiętą płetwą grzbietową. Skoro więc zaczęliśmy naszą rozmowę od wyjaśnienia, kim pan nie jest, skończmy pytaniem, kim pan jest: złotą rybką czy rekinem?
Na pewno można powiedzieć, że umiem pływać. (śmiech). Zdecydowanie jednak bliżej mi do złotej rybki. Lubię spełniać najbardziej wyszukane marzenia moich klientów o idealnym miejscu do życia. |
Szczegóły: www.kupimieszkaj.pl
Za pomoc w przygotowaniu publikacji dziękujemy: