„W całym kraju nie ma łączności telefonicznej z zagranicą. Nie ma e-maili, netu. Od ubiegłej nocy nie wylądował ani jeden samolot, kontrolerzy ruchu lotniczego nie mają żadnego kontaktu z maszynami, które wyleciały jako ostatnie. Ze statkami także, Urząd od ostatniej nocy nie zauważył żadnego ruchu na radarach.” Położona na Atlantyku Islandia, do tej pory część Unii Europejskiej, została odcięta od reszty świata. Dzięki wysiłkom dzielnej nowej prezydent udaje się skolektywizować zasoby żywnościowe i przynajmniej stworzyć pozory zaspokojenia pierwszych potrzeb, jednak odbywa się to za ogromnymi kosztami społecznymi. W nowej rzeczywistości, w której wszystkiego brakuje, a przetrwanie wymaga powrotu do dawno porzuconych umiejętności, takich jak sadzenie i kopanie kartofli, hodowla owiec czy rybołóstwo, wszyscy muszą wymyślić siebie na nowo. Także Hjaldi, główny bohater, niespecjalnie sympatyczny, ale jakoś wzruszający czterdziestoparolatek, który właśnie rozstał się z kolejną kobietą. Jego osobisty kryzys dopełnia katastroficzny obraz odciętej od reszty globu wyspy. W tle powieści Sigríður Hagalín Björnsdóttir majaczą wspomnienia wielkiego kryzysu, który dotknął Islandię w 2008 roku, kiedy to okazało się, że ambicje wyspiarzy, by stać się międzynarodowym centrum finansowym, były mocno na wyrost. |