Festiwal Chopin i jego Europa na stałe wpisał się w muzyczny kalendarz nie tylko Warszawy, ale… Europy. Przed nami dwa sierpniowe tygodnie wypełnione muzyką w znakomitym wykonaniu. O tegorocznej edycji Festiwalu rozmawiam z jego twórcą i dyrektorem artystycznym Stanisławem Leszczyńskim.
Tekst: Beata Brzeska
Zdjęcia: Darek Golik
Przed nami 15. edycja Festiwalu Chopin i jego Europa, który w roku jubileuszu moniuszkowskiego ma podtytuł Od Chopina do Moniuszki…
To dwaj twórcy kluczowi dla polskiej literatury muzycznej, którzy żyli
i tworzyli w bardzo podobnym czasie, przede wszystkim jednak duchowo należeli do przestrzeni romantyzmu. Romantyzm to nie tylko szeroki prąd artystyczny, ale sposób myślenia, systemy wartości, etyka… i idiom narodowy, wpisany w jego istotę, definicję. To z niego czerpali obaj twórcy, w nim szukali inspiracji, pocieszenia, upatrywali szansy na zachowanie – i wzbogacanie – naszego dziedzictwa kulturowego. Dziś jeden zajmuje eksponowane miejsce w panteonie najważniejszych kompozytorów tego świata, drugi jest praktycznie nieznany poza naszym krajem. Robimy wszystko, by to zmienić – Rok Moniuszki jest znakomitym po temu impulsem – i przyznam z satysfakcją, że udaje się zainteresować kolejnych znakomitych artystów i wspaniałe zespoły muzyką „ojca polskiej opery narodowej” – ba! nie tylko zainteresować, rezultat jest nieodmiennie taki sam: z pewną dozą zdziwienia odkrywają oni urodę – czy to oper, czy pieśni, czy wreszcie, nawet u nas mało znanych, miniatur fortepianowych, zachwycają się i stają najlepszymi ambasadorami tej muzyki.
Takim ambasadorem stał się Fabio Biondi, szef słynnego zespołu Europa Galante.
Fabio Biondi, wybitny, wszechstronny muzyk, istotnie stał się prawdziwym wielbicielem muzyki Moniuszki. Odkrywa go na nowo dla nas – i jestem przekonany, że będzie miał istotny udział w odkryciu go przez świat. Z całym przekonaniem wykazuje, że Moniuszko niczym nie ustępuje, królującym niezmiennie na scenach: Verdiemu, Belliniemu… Wykonał i nagrał już na nasze zaproszenie Halkę – po raz pierwszy na instrumentach historycznych i we włoskiej wersji językowej – i naprawdę było to objawienie. W ramach tegorocznego festiwalu usłyszymy Flisa – którego również nagra – z solistami, swoją Europa Galante i Chórem Opery i Filharmonii Podlaskiej; przywozi nam także Korsarza Verdiego, który będzie arcyciekawym punktem odniesienia dla opery moniuszkowskiej. Wiemy też już na pewno, że artysta podejmie się w kolejnych latach pracy nad dalszymi tytułami „ojca polskiej opery narodowej”.
Korsarz również zabrzmi w historycznej szacie dźwiękowej.
Tak – wykonawstwo historycznie poinformowane to jeden z wyróżników i podstawowych założeń programowych naszego festiwalu. To bardzo ważny nurt od kilkudziesięciu lat wyraźnie obecny w życiu muzycznym całego świata. To nie kwestia dogmatów czy naukowych analiz, ale potrzeba zbliżenia się do brzmienia, które prawdopodobnie było faktyczną intencją kompozytorów. Na tegorocznym – bardzo „moniuszkowskim” – festiwalu zabrzmi także Straszny dwór z Orkiestrą XVIII wieku pod batutą Grzegorza Nowaka (wydanie płyty planujemy na koniec tego roku) oraz dzieło o niezwykłej wartości dla historii polskiej opery: Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale Jana Stefaniego, ze słowami Wojciecha Bogusławskiego: zaplanowane jest wykonanie koncertowe, połączone z premierą płyty (pierwsze w historii kompletne nagranie studyjne na instrumentach historycznych!). Bardzo się cieszę, że udało się zainteresować tym tytułem Vaclava Luksa i jego znakomite zespoły Collegium 1704 i Collegium Vocale 1704.
W tej edycji festiwalu wystąpią także laureaci I Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych zorganizowanego przez Instytut we wrześniu ubiegłego roku.
Usłyszymy przede wszystkim zwycięzcę konkursu, Tomasza Rittera – i będzie to swego rodzaju sensacja, gdyż wystąpi on ze sławnym Bach Collegium Japan Suzukiego Masaakiego – który po raz pierwszy, właśnie na naszą prośbę, sięgnie po Chopina. Tomasz Ritter zagra Koncert e-moll, a Koncert f-moll – zaprzyjaźniona z nami wybitna japońska pianistka Akiko Ebi.
Na co podczas tego festiwalu czeka Pan w sposób szczególny?
Mnie niezmiennie najbardziej cieszą rozmowy z fantastycznymi muzykami. To z reguły trwające wiele miesięcy, a nawet lat, dyskursy, podczas których wspólnie wypracowujemy kolejne programy koncertów, projekty nagraniowe… Festiwal jest swoistą kulminacją tych twórczych dyskusji, możliwych dzięki otwartości, zaufaniu i entuzjazmowi artystów.
To 15., jubileuszowa edycja. Czego możemy życzyć festiwalowi na kolejne?
Moim marzeniem jest nieodmiennie, by festiwal trwał cały miesiąc – tak, jak udało się to w roku 2010. Poza tym dążymy konsekwentnie do promowania na świecie polskiej muzyki: oznacza to przede wszystkim zainteresowanie nią najwybitniejszych artystów, którzy będą potrafili wydobyć całą jej urodę i wielką wartość – także tej dziś praktycznie zapomnianej.
Martha Argerich wzbudziła na swoim festiwalu w Lugano sensację Kwintetem fortepianowym Juliusza Zarębskiego, który włączyła do swojego repertuaru po latach moich próśb. W tym samym Lugano, kilka lat później, publiczność z niedowierzaniem odcyfrowywała w programie nazwisko Józefa Nowakowskiego, jak urzeczona słuchając jego Kwintetu. Słuchacze w Berlinie zachwycali się Władysławem Żeleńskim, a kilka tygodni temu, na prestiżowym festiwalu La Grange de Meslay we Francji, Nelson Goerner zagrał Wariacje i fugę na temat własny Ignacego Jana Paderewskiego, jednocześnie promując najnowszą swoją płytę: wydany przez Instytut album właśnie z tym utworem. Proszę więc o życzenia takich sukcesów. |