Choć dziś już mało kto wie, kim był Chris Marker, trudno wyobrazić sobie historię kina bez tej postaci. Przez całe życie wynajdował nowe formy filmowe, był też przekonany, że kino musi być rzecznikiem sprawiedliwości społecznej.
Tekst: Olga Sztern
CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie przygotowało retrospektywę filmów Chrisa Markera. To niesłusznie zapomniana wielka postać w historii kina. Od spektakularnego debiutu krótkometrażowym filmem Posągi też umierają nakręconym wraz z Alainem Resnais w 1953 roku Marker pozostał czynny praktycznie do śmierci w 2012 r., rozsadzając konwencje i ograniczenia filmowego medium.
Filmografia Markera jest niesłychanie zróżnicowana. Dokument przeplata się z fikcją, found footage z technologicznymi eksperymentami, poetyckość z mocnym politycznym przekazem, filmowy esej – formę tę eksplorowało po Markerze wielu reżyserów, jak choćby Jean-Luc Godard w monumentalnej Historii kina – z, tak, tak, migawkami z życia kotów, których Marker wielbicielem.
Markera najczęściej kojarzy się z filmem La Jetée – filmowej „powieści fantastyczno-naukowej“ z 1962 roku, odczytywanej przez Jeana Négroni w rytm zmieniających się zdjęć wystylizowanych na filmowe stopklatki. Główny bohater La Jetée bierze udział w eksperymencie z podróżą w czasie – naukowcy na zdewastowanej III wojną światową ziemi chcą „wezwać przeszłość i przyszłość na ratunek teraźniejszości“ (co ostatecznie się udaje).
28-minutowy film otrzymał Nagrodę Jeana Vigo dla najlepszego filmu krótkometrażowego, ale dla każdego twórcy prawdziwą nagrodą byłyby jego dalsze losy: w 1995 Terry Gilliam nakręcił inspirowany La Jetée film 12 małp, w 1996 wyszła dwujęzyczna książka poświęcona filmowi, a w 2010 roku tygodnik Time umieścił ją w dziesiątce najlepszych filmów o podróżach w czasie.
Być może ze względu na zmieniający się polityczny kontekst mniej pamiętane są jego dzieła o charakterze politycznym. A przecież ten kontekst jest wręcz nie do oderwania od nazwiska Markera. Poczynając od wspomnianego już dokumentu Posągi też umierają, który opowiadał o niszczącym wpływie kolonializmu w Afryce, przez przejmujący Daleko od Wietnamu (Far From Vietnam, 1967), nakręcony przy współudziale takich gigantów filmu, jak Joris Ivens, Claude Lelouch, Alain Resnais, Agnès Varda, Jean-Luc Godard czy William Klein (Marker odpowiedzialny był za „architekturę“ filmu, a zaproszeni przezeń reżyserzy za poszczególne sekwencje), aż po proekologiczną Junkopię z 1981 r. Marker nigdy nie stronił od najważniejszych tematów swoich czasów.
W 1977 roku Marker zaatakował poważny i niepopularny temat – gigantyczny rozziew między świetlanymi obietnicami socjalistycznej rewolucji a tym, co udało się (lub raczej nie udało) zrealizować. Powietrze pachnie czerwienią (A Grin Without a Cat), od którego tytuł wzięła warszawska retrospektywa – Listopad pachnie czerwienią, to pełnometrażowy dokument, w którym reżyser boksuje się ze swoimi własnymi nadziejami i marzeniami. Powraca do tematu praskiej wiosny 1968 roku oraz sytuacji na Kubie pod rządami Fidela Castro (z którym robił popularyzujące jego sprawę wywiady jeszcze w latach 50., przed kubańską rewolucją).
W 1997 roku nakręcił pełnometrażową fabułę Level Five… z tylko jedną aktorką. Laura, programistka, otoczona jest wyłącznie przez świat wirtualny, żyje zatopiona w komputerze. Dostaje zadanie – ma pracować nad nigdy nie dokończoną grą komputerową poświęconą stoczonej podczas II wojny światowej bitwie o wyspę Okinawa. Próbując to zrobić, Laura eksploruje temat, odkrywając coraz to kolejne historyczne koszmary związane z tą bitwą, ale także coraz częściej natykając się na wirtualne „zamknięte drzwi“ – brak dostępu do pewnych danych. Fabuła płynnie przechodzi w materiały dokumentalne, tak jak gra, nad którą pracuje Laura, zamienia się w historię. Nawet dzisiaj takie potraktowanie tematu relacji między światem realnym i wirtualnym czy ograniczeń z pozoru nieograniczonej wiedzy kryjącej się w internecie zaskakuje nowatorstwem i przenikliwością – i budzi skojarzenia raczej z literaturą, niż kinem, a zwłaszcza z twórczością Williama Gibsona.
Wymiar polityczny filmów Markera był tym, co szczególnie poruszyło organizatorów retrospektywy w U-jazdowskim. W materiałach towarzyszących wydarzeniu piszą: „Podczas retrospektywy w U–jazdowskim kluczowa będzie jednak trzecia sfera, przenikająca się z pozostałymi. Chcemy zadać pytanie, które towarzyszyło Markerowi przez cały czas – o polityczność kina, rozumianą jako jego polityczna skuteczność oraz o formę filmowego oporu.“ Będzie to na pewno interesujące i wzbogacające, ale jednak – marzyłoby się również takie kinowe przedsięwzięcie, które uwzględniłoby innowacyjność i maestrię Chrisa Markera w wymiarze formalnym. |