Oskar Zięta – Kowal 4.0. Architekt, designer, artysta. Innowator, który w natłoku pracy nie znalazł czasu by napawać się swoim Eureka Effect, jakim było odkrycie technologii deformacji metalu za pomocą ciśnienia wewnętrznego – FiDU (Freie Innendruck Umformung), ale pognał z nim dalej, zarzucając przewód doktorski na temat twórczości Jeana Prouvè.
Tekst: Magdalena Maskiewicz
Zdjęcia: Zięta Prozess Design
Technologia FiDU to zagranie na nosie nie tylko całemu konceptowi Ingvara Kamprada, który przekonał świat, że z płaskiego pudełka należy wyjąć składowe mebla i za pomocą imbusa umeblować tanio i szybko własną przestrzeń. To odkrycie, które za pomocą pompki, płaski wykrój z arkusza stali zamienia w ultralekkie krzesło, bioniczny stół lub taflę lustra, załamującą światło za każdym razem inaczej. To zagranie na nosie produkcji seryjnej, gdzie jednocześnie każdy obiekt zachowuje indywidualne cechy. FiDU to uczynienie z błędu zapisanego w normie DIN 8580 nowego oręża w podboju przestrzeni prywatnej, publicznej, a niebawem również i kosmicznej. W przypadku Oskara Zięty jednak, nie sky, ani nawet nie space is the limit, bo jak już udowodnił, granice technologii kształtowane potencjałem ludzkiego umysłu przesuwają się zwykle niespodziewanie i w niemożliwych do przewidzenia kierunkach.
FIDU didu
Na pytanie, skąd się wziął odpowiada, że z blokowiska w Zielonej Górze. Na pytanie, dokąd zmierza, uśmiecha się, ale nie odpowiada. To może prześledźmy, gdzie już był. W dniach 13-15 września br., w Filharmonii Szczecińskiej odbyła się druga edycja MUSIC.DESIGN. FORM Festival. To tam, podczas wystawy Crystals – Forma i Światło, Oskar Zięta zaprezentował ewolucję swojej serii luster, które od czasu projektu TAFLA, RONDO, NUCLEUS, łamią stereotypowe podejście do lustra, jako płaskiego użytkowego obiektu wykonanego ze szkła. Kolekcja geometrycznych przestrzennych obiektów inspirowanych kryształami oraz monumentalna instalacja Crystals Totem, w połączeniu ze światłem i ruchem stworzyły niesamowite widowisko, wchodząc w interakcję z elementami zewnętrznymi. Panując nad autorską technologią, Zięta gra z widzem formą, która łączy w sobie pozornie dwa sprzeczne nurty – świadomej kreacji i przechwytywania odbicia zastanej przestrzeni.
Tak nowe łączy się ze starym. Technologia z naturą. Obiekt z otoczeniem. Obiekty tworzone we Wrocławiu i Zielonej Górze przez Zieta Prozessdesign, która wciąż funkcjonuje jako firma rodzinna, znajdują się w zbiorach 36 muzeów na całym świecie, w tym w Centrum Pompidou w Paryżu (stołek PLOPP jest elementem stałej kolekcji 12 krzeseł, które zmieniły światowy design), Pinakotece w Monachium, Hochschule für Gestaltungund Kunst Zürich (HGKZ), Badisches Landesmuseum w Karlsruhe, a także w Muzeum Narodowym we Wrocławiu i w Warszawie. Design według Zięty to sztuka, która jest wypadkową procesu angażującego technologię, materiałoznawstwo i inżynierię, stąd regularna obecność na licznych wystawach, festiwalach designu, biennale, imprezach targowych w całej Europie: Salone del Mobile w Mediolanie, Stockholm Furniture Fair, Vienna Design Week, Maison et Objet w Paryżu czy London Design Festival.
Dmuchane z miłością
To właśnie w Londynie w 2010 roku nastąpił kolejny przełom w ciągle udoskonalanym prozessdesignie, kiedy na dziedzińcu Victoria & Albert Museum, niezwykła fontanna Blow & Roll została napompowana z nadmuchiwanych elementów o 20-metrowej długości. Zięta zrobił dokładnie to, co chciał – pokazał coś więcej niż produkt finalny, pokazał proces.
A stało się tak w wyniku przypadku – wejścia na dziedziniec muzeum okazały się zbyt małe, by móc wprowadzić tam wielkoformatową instalację, została więc zrolowana na szpulach, które wjechały na dziedziniec na specjalnej konstrukcji dwukołowcach, i napompowana do właściwej formy. I skali. Dziś na jedną rolkę można nawinąć do czterech kilometrów profilu. Chciałoby się powiedzieć – Any questions?
Skala jest zresztą dla Zięty niezwykle istotnym czynnikiem, któremu z satysfakcją podporządkowuje wybrane projekty, od początku wykraczające poza sztukę i design, mające służyć rozwojowi rozmaitych gałęzi przemysłu i eksploracji nowych dziedzin. Jak sam mówi, FiDU pokazuje, że wszędzie tam, gdzie potrzebne są elastyczne systemy produkcji stabilnych elementów konstrukcyjnych – w skali od S do XXL – przede wszystkim w transporcie i energetyce, ta technologia może znaleźć zastosowanie. W ramach testów na ETH (Politechnice Federalnej w Zurychu, z którą Zięta związany jest od 2000 roku, najpierw poprzez studia doktoranckie, następnie asystenturę w Katedrze Komputerowego Wspomagania Projektowania Architektonicznego – CAAD), udało się już zbudować z FiDU most i turbinę wiatrową. Zięta buduje, projektuje i tworzy nieustannie, żeby nie powiedzieć maniakalnie. Na pytanie, ile pracuje, z rozbrajającą szczerością mówi – za dużo. Cechująca jego autorską technologię niezwykła lekkość, wytrzymałość i możliwość tworzenia form dopasowanych do potrzeb bez kosztownych narzędzi czy matryc, stwarza tak ogromne możliwości, że trudno się zatrzymać. Rolowane stalowe profile z płaskiej wstęgi, urastające do lekkich, lecz niezwykle wytrzymałych, trójwymiarowych filarów zmieniają rzeczywistość konstruktorów i konstrukcje w rzeczywistej przestrzeni. NAWA na Wyspie Daliowej we Wrocławiu, KONICZYNA przed jedną z ostatnich inwestycji ECHO Investment w stolicy Dolnego Śląska czy WIR w Galerii Północnej w Warszawie weszły lub raczej wyrosły na naszych oczach, zakrzywiając rzeczywistość w swoich polerowanych powierzchniach.
Nominowana do nagrody im. Miesa van der Rohe NAWA, początkowo przyjęta przez wrocławian z umiarkowanym entuzjazmem (mówiąc najbardziej oględnie), wcinająca się swoim zimnym połyskiem chirurgicznego lancetu w zabytkową tkankę miasta, obecnie jest pełnoprawnym elementem jego architektury, miejscem romantycznych spotkań, tłem niezliczonych selfie. Biorąca kształt z samej wyspy, na której stanęła, inspirowana sklepieniami pobliskiej architektury, przede wszystkim Hali Targowej z 1905 roku – opartej na bazylikowym układzie i wspartej w głównej nawie na żelbetowych łukach parabolicznych (co w swoim czasie stanowiło pionierskie w skali światowej osiągnięcie inżynierskie) – dziś z zapatrzoną w nią NAWĄ z logo Zieta Prozessdesign, są jak dwa filary mostu, spinającego stulecie inżynierii architektonicznej.
Na pytanie technologia czy design, Oskar Zięta nie ukrywa swojego zamiłowania do pięknych rzeczy, wskazując, że eksperymenty i poszukiwania nowych rozwiązań pozwoliły mu tworzyć obiekty uznane w obszarze designu. Pracując na naturalnym, amorficznym materiale jakim jest stal, obrabianym przez człowieka od 3000 lat, był w stanie wydobyć jego zupełnie nowe oblicze. Przedmiot, który jeszcze przed chwilą był płaskim kawałkiem metalu, sam przyjmuje optymalny kształt. Jest produktem seryjnym i niepowtarzalnym jednocześnie, bo blacha nigdy nie wygina się tak samo.
Jestem przyszością
Meble przyszłości Zięty stoją dziś w prywatnych i publicznych przestrzeniach Warszawy, Londynu i Mediolanu, a nawet w Indonezji. Jednak zdecydowanie Mediolan był tym miastem, które przesunęło Oskara Ziętę do ekstraklasy designerów. To tam, podczas Salone del Mobile w 2007 roku, miał debiut PLOPP (Polski Ludowy Obiekt Pompowany Powietrzem), jak wszystkie projekty Zięty – dmuchany z miłością (blown with love). PLOPP zdążył od tego czasu nie tylko zdobyć wiele prestiżowych nagród, w tym Red Dot Design Award 2008, German Design Council Award 2008 i Forum AID Award 2009, ale i status kultowego projektu. Jest wysoce prawdopodobne, że wkrótce kolejne, łamiące stereotypy i wprowadzające kontrowersyjne formy w obszar sztuki użytkowej, obiekty z pracowni w Zielonej Górze i Wrocławiu staną się połyskliwymi przedmiotami pożądania. Jestem Wyrafinowany – TAFLA IQ – wysokie i wąskie lustro, mogące funkcjonować pojedynczo lub w konstelacji z innymi, wypełniając przestrzeń dodatkowym światłem i odbiciami.
Jestem Zjawiskowy – NUCLEUS – wieloelementowe lustro z polerowanej i pokrytej specjalną farbą stali, balansujące między kolorem szmaragdu i szafiru, sprawiające wrażenie zakrzywiania rzeczywistości. Jestem Ultralekki – RABARBAR Ultraleggera – najlżejsze funkcjonalne krzesło w historii designu, inspirowane słynnym krzesłem Gio Pontiego 699 Superleggera, wykonane z aluminium, zaprezentowane po raz pierwszy podczas Targów WARSAW HOME we wrześniu tego roku. Ja jestem urzeczona G-Table, bionicznym stołem każdorazowo projektowanym dla finalnego odbiorcy.
Stołem, którego podstawa wykonana w technologii FIDU z parabolicznych form, przywodzących na myśl roślinne pnącza lub korzenie drzew, nawiązuje do naturalnych kształtów i procesów. Stabilny mebel, służący w swym najbardziej podstawowym wymiarze do podtrzymywania funkcji życiowych poprzez spożywanie przy nim posiłków, tutaj łączy się ze zmiennością natury i płynącą z niej harmonią.
Produkt w procesie już na etapie szkicu, odpowiadający potrzebom i oczekiwaniom przyszłych użytkowników, zadanym przez nich parametrom wprowadzanym do programu komputerowego. W jakim otoczeniu stanie? Ile osób będzie przy nim zasiadać? Czy wniesie dodatkowe doznania zmysłowe, np. emitując poprzez blat unikalny zapach drewna Kauri, najstarszego drzewa na świecie pochodzącego z bagnistych terenów w Nowej Zelandii? Zindywidualizowany i inteligentny mebel, jak to u Zięty, łączący historię z przyszłością. A przy tym nieskończenie piękny. Czarnoksiężnik z Krainy OZ. Mówiłam. |