Jego dzieła wystawiane są w najbardziej prestiżowych muzeach w Stanach Zjednoczonych – w nowojorskim Metropolitan Museum of Art, Smithsonian American Art Museum, Brooklyn Museum i wielu innych. Przez Amerykanów uważany jest za jednego z najważniejszych rodzimych artystów. Jego dzieła podziwiali i kupowali najwięksi kolekcjonerzy sztuki nowoczesnej: Gertruda i Leo Steinowie, bracia Natansonowie, Rockefellerowie czy Helena Rubinstein. Kim był urodzony w 1882 roku w Warszawie Elie Nadelman? Jaka była jego droga do międzynarodowej sławy?
Tekst: Magdalena Furmanik-Kowalska
Zdjęcia: Jacek Marczewski / Archiwum Wejman Gallery
Pierwszym ważnym sukcesem artysty była nagroda uzyskana w 1904 roku w konkursie na rysunek upamiętniający Fryderyka Chopina sponsorowanym przez paryskie pismo Sztuka. W ramach wygranej gazeta publikuje artykuł o jego twórczości i przekazuje znaczące środki finansowe, które umożliwią artyście przeprowadzkę do Paryża.
Na salonach Paryża
Stolica Francji to wówczas najprężniej rozwijające się centrum kultury i sztuki. Kolebka rodzących się awangardowych nurtów w literaturze, muzyce, malarstwie, rzeźbie i nauce, o której marzą artyści z całego świata. Na Montparnassie kwitnie życie intelektualne i towarzyskie. Naturalizm, impresjonizm i secesja stopniowo zostają wyparte przez bardziej awangardowe kierunki. W ten ferment artystyczny trafia Nadelman.
W Paryżu poznaje, urodzonych tak jak on w Warszawie, braci Tadeusza i Aleksandra Natansonów. Ważnych „influencerów” ówczesnej stolicy sztuk. Ci założyciele literacko-artystycznego miesięcznika La Revue Blanche stają się jednymi z pierwszych kolekcjonerów Nadelmana. Artysta dzięki tym kontaktom towarzyskim zaprzyjaźnia się z również z Gertrudą Stein i jej bratem, Leo, którzy zachwyceni nowoczesnym stylem Elie kupują kilka jego rzeźb oraz rysunków. Przynajmniej jeden z jego gipsów, przedstawiający nagą kobietę, jest wystawiony w domu Steinów przy rue de Fleurus. Zapraszają go również chętnie na sobotnie spotkania, gdzie poznaje między innymi Pabla Picassa i wielu innych wybitnych artystów tego okresu, którym matronuje Gertruda.
Kontrowersje wokół klasyki
Przetwarzanie wzorców zaczerpniętych z klasycznych rzeźb w modernistyczne dzieła, aby odnaleźć harmonię, umiar i idealne formy, to cel Nadelmana, który nie wszystkim przypada do gustu. W szczególności zastrzeżenia budzą jego teorie, w których uznaje linię jako najważniejszy środek wyrazu w sztuce. Dodatkowo twierdzi, że uczucia i ekspresja muszą być podporządkowane rozumowi. Nie dziwi zatem, że jego największym oponentem zostaje ekspresjonista Henri Matisse (1869-1954), który umieszcza w swojej pracowni tabliczkę: Défense de parler de Nadelman ici! (Zabronione jest tu mówić o Nadelmanie!). Antagonizm, wynikający z odmiennego stosunku do sztuki, potrafił przybrać jeszcze bardziej drastyczne formy. Zimą 1912 roku w Galerie Bernheim-Jeune w Paryżu, lokalnemu środowisku artystycznemu zaprezentował swój manifest włoski futurysta Filippo Tommaso Marinetti (1876-1944), opowiadając się za zniszczeniem sztuki z przeszłości. Dla Nadelmana, erudyty i pasjonata antyku oraz nowożytności, jest to oświadczenie nie do przyjęcia, wobec czego publicznie stwierdza, że Marinetti pokazuje, że nie rozumie sztuki z przeszłości. Jak donosi brytyjski pisarz Kineton Parkes, słysząc te słowa Włoch podskoczył i uderzył Nadelmana, a ten odpowiedział. Wywiązała się regularna bójka. Zanim jednak doszło do poważnych rękoczynów, panów rozdzielono, a walka o dawną sztukę i jej znaczenie dla współczesności przeniosła się na salony.
Oryginalny i inspirujący
Nadelman swoje artystyczne poszukiwania z paryskiego okresu dzielił z przyjaciółmi i dalszymi znajomymi – wybitnymi polskimi artystami zamieszkującymi wtedy Montparnasse. Wśród nich byli: Gustaw Gwozdecki (1880-1935), Leopold Gottlieb (1879-1934), Mela Muter (1876-1967), Louis Marcoussis (1878-1941), Alicja Halicka (1894-1975), Eugeniusz Zak (1884-1926) i Mojżesz Kisling (1891-1953). W twórczości większości z nich dominuje synteza i uproszczenie formy. Szczególna bliskość stylistyczna łączyła klasyczne, zatrzymane w tanecznym rytmie rzeźby Nadelmana z postaciami arlekinów z obrazów Eugeniusza Zaka. Podobieństwa sposobu kształtowania ludzkich figur dostrzec można też w powstającej znacznie później niż u Polaka twórczości Amadeo Modiglianiego (1884-1920), który również należał do ówczesnej cyganerii Montparnassu.
Oryginalność poszukiwań Nadelmana pozostaje jednak niekwestionowana. Podkreślali ją wszyscy znaczący krytycy jego czasów, między innymi André Salmon, poeta i krytyk sztuki, który w L’Art Décoratif napisał: Oto ktoś w równym stopniu odsunięty od Akademii, od realizmu i od mdłego symbolizmu. Zaś Guillaume Apollinaire stwierdził, że wpłynęła ona na niektórych z naszych bardzo ważnych młodych malarzy. Miał tu na myśli Pabla Picassa, który swoją słynną pierwszą rzeźbę kubistyczną, Głowę Fernandy (1909), wykonał kilka miesięcy po wizycie w pracowni Nadelmana.
Pozycję i rangę w paryskim świecie sztuki polskiemu rzeźbiarzowi ugruntowała ostatecznie indywidualna wystawa wiosną 1909 roku w Galerie Druet. Miejscu pokazującym ówcześnie najbardziej nowatorskie dzieła modernistycznej sztuki najwybitniejszych artystów tego czasu. Przekrojowa, duża ekspozycja prezentowała marmury, gipsy, brązy i rysunki zarówno o klasycznym, jak i eksperymentalnym charakterze. Zaprezentowany został wówczas jeden z marmurów o bardzo uproszczonych formach, który według historyków sztuki miał stać się inspiracją dla abstrakcyjnej twórczości Constantina Brâncușiego (1876-1957), w tym Śpiącej Muzy (1909).
Piękno w służbie piękna
Kolejną ważną ekspozycją na drodze do osiągnięcia międzynarodowej sławy była wystawa w Patterson Gallery w Londynie, w kwietniu 1911 roku. Wszystkie prezentowane na niej prace kupiła Helena Rubinstein, właścicielka imperium kosmetycznego, a jednocześnie kolekcjonerka sztuki nowoczesnej, która od tego momentu stanie się mecenaską Nadelmana. Potentatka planuje podbić amerykański rynek. W tym celu jako ważny element kampanii promocyjnej swoich nowych salonów kosmetycznych wybiera twórczość rodaka. Jego prace z czasem ozdobią przestrzenie firmowe w Londynie, Paryżu, Nowym Jorku, Bostonie i Buenos Aires. Nadelman poszukuje doskonałej formy piękna wyrażonej za pomocą linii i bryły. Dla Rubinstein natomiast piękno to cel, ale jednocześnie narzędzie do osiągnięcia sukcesu.
Prace Nadelmana z początków XX wieku, kiedy był zafascynowany klasycznymi figurami przypominającymi greckie posagi, uznawała za kwintesencję perfekcji – tego chciała nauczyć swoje klientki, dlatego ustawiała je w widocznych miejscach w swoich kosmetycznych salonach i mieszkaniach – jak trafnie zauważyła historyczka sztuki Joanna Gojżewska. Nie dziwi zatem, że Rubinstein poszukując piękna, otaczała się nim. Jego ucieleśnieniem były dzieła wybitnych twórców epoki – malarzy, rzeźbiarzy, architektów, projektantów wnętrz i mody. Wykorzystywała je, konstruując uważnie swój wizerunek, a jednocześnie markę swojej firmy. Jak? Obecne były we wnętrzach jej salonów kosmetycznych i przestrzniach prywatnych. Ich styl i forma wpływały na wygląd opakowań produktów i projekty reklamowe. Budując swój prestiż, Rubinstein fotografowała się na ich tle, aby potem publikować je w magazynach modowych (Vogue, Harper’s Bazaar). Zawsze podążająca z duchem czasu, wrażliwa na społeczne i estetyczne zmiany, współpracowała z najwybitniejszymi i awangardowymi artystami, wśród których był Elie Nadelman. Przyrównując się do artystów, twierdziła: Dla mnie tak samo ważne jest pomóc istocie ludzkiej, by stała się piękna, jak wyrzeźbić piękny posąg czy namalować piękny obraz.
W Ameryce
Po wybuchu I wojny światowej Nadelman przyjeżdża do Londynu. W stolicy Wielkiej Brytanii pracuje przez dwa miesiące, prawdopodobnie dzięki pośrednictwu Heleny Rubinstein, która kupuje mu bilet, ale jednoczesnie namawia do wyjazdu do Ameryki. 24 października Elie wypływa z Southampton na Lusitanii, aby dotrzeć do Nowego Jorku 31 października. Stany Zjednoczone nie są miłością od pierwszego wejrzenia. Artysta pisząc list do przyjaciela, stwierdza: [ten kraj] jest wciąż całkiem dziki. Wszystko tutaj jest gorszące i brutalne. Jakże daleko im do Europy! Dlatego też w pierwszym okresie amerykańskim Nadelman podkreśla silnie swoją przynależność do awangardowych kręgów Paryża poprzez nadawanie swoim pracom francuskojęzycznych tytułów. Liczy na powrót do Europy, jego losy jednak potoczą się odmiennie.
W Europie trwa wojna, ale w Ameryce życie toczy się dalej. Nadelman zostaje zaproszony przez Alfreda Stieglitza (1864-1946) do prezentacji swoich dzieł w 291 – najbardziej awangardowej ówcześnie amerykańskiej galerii sztuki, która mieściła się na Manhattanie przy 291 Fifth Avenue. Ekspozycja odbywa się na przełomie 1915 i 1916 roku. Pomimo pierwotnych obaw Stieglitza, iż będzie zbyt nowatorska dla amerykańskiej publiki, uzyskuje znakomite recenzje. Rozpoznawalność Nadelmana na tym kontynencie rośnie z każdym dniem. Jego klasycyzujące marmury odpowiadają wyśmienicie gustom tamtejszej klienteli, a nowatorskie gipsowe rzeźby jak Man in the Open Air (wtedy prawdopodobnie znana jako Le Promeneur) olśniewają krytykę. Sam Stieglitz pisze: Dzisiaj otwiera się wystawa Nadelmana. Jest bardzo piękna.
W tym czasie Nadelman zaprzyjaźnia się z artystami Florence i Konradem Cramerami, którzy otwierają mu drzwi do nowojorskiej elity intelektualnej.
Od 1918 roku utrzymuje kontakty towarzyskie z kręgiem rodziny Stettheimer skupiającym się wokół sióstr Carrie, Florine i Ettie, w skład którego wchodzi lokalna śmietanka towarzyska: Carl van Vechten i jego żona, Fania Marinoff, Marcel Duchamp, Marie i Albert Sterner, Christian Brinton, Henry McBride i inni. Z Duchampem Nadelman namiętnie gra w szachy, a z Ettie Stettheimer burzliwie flirtuje do czasu, gdy poznaje Violę Spiess Flannery. Z urodzoną w Nowym Jorku wdową po prawniku Josephie Flannerym połączy go kolekcjonerska pasja i miłość do sztuki. W 1919 pobierają się, a trzy lata później na świat przychodzi ich syn.
Początkowo nosi imię Elie Jagiełło, na cześć polskich królów, ale trzy lata później z praktycznych powodów jego imię zostaje prawnie zmienione na Elie Jan.
Pasja kolekcjonerska
Podróżując po Ameryce, a także po Europie w 1920 roku, Nadelmanowie gromadzą dzieła sztuki rzemieślniczej i „prymitywnej”. Z ich pasji sześć lat później powstaje Muzeum Sztuki Ludowej i Chłopskiej, mieszczące się w budynku specjalnie do tego celu przygotowanym w posiadłości Nadelmanów w Riverdale. O kolekcji rzeźbiarz pisał: Muzeum zawiera ponad dziesięć tysięcy obiektów. Zakres tych zbiorów pozwala zwiedzającym docenić uniwersalny zasięg i znaczenie sztuki ludowej. Jednak głównym zainteresowaniem tych kolekcji jest ich znaczenie estetyczne, a każdy z eksponatów został wybrany z myślą o tym miejscu. To właśnie Muzeum jako pierwsze pokazuje amerykańskie prymitywne obrazy i rzeźby ze względu na ich wartość artystyczną i ich znaczenie w całościowym spojrzeniu na sztukę amerykańską. Rozwój tej instytucji zakłóca kryzys ekonomiczny lat 30. XX wieku. Część eksponatów z bogatej kolekcji odkupuje Abby Aldrich Rockefeller (obecnie znajdują się w Muzeum Sztuki Ludowej w Colonial Williamsburg), część sprzedano Nowojorskiemu Towarzystwu Historycznemu i tylko niewielka ich część pozostaje w rodzinnej posiadłości.
W latach 20. i 30. XX wieku twórczość Nadelmana ma znaczącą renomę w Stanach, a jego dzieła silnie oddziałują na rozwój rzeźby nowoczesnej w tym kraju. Zaliczany jest do czołówki nowoczesnych rzeźbiarzy amerykańskich wraz z Gastonem Lachaisem (1882-1935), Robertem Laurentem (1890-1970) i Williamem Zorachiem (1887-1966). Każdy z nich na swój sposób trafnie łączy doświadczenie europejskiego modernizmu z amerykańską kulturą popularną. Sięgają chętnie po tematy z życia codziennego, a także po inspiracje z amerykańskiej sztuki ludowej i rdzennych kultur. Nie stronią od realizacji rzeźby architektonicznej. Nadelman w 1928 roku zaprojektował wapienny fryz na fasadę Fuller Building w Nowym Jorku. Pierwszy taki w stylu art déco w tej metropolii. Utrzymane w tej samej estetyce dwie monumentalne rzeźby Nadelmana stanęły również w lobby New York State Theater. Realizacje te były obiektem zachwytu między innymi Nelsona Rockefellera oraz Lincolna Kirsteina – amerykańskiego pisarza, konesera sztuki i filantropa, współzałożyciela New York City Ballet.
Choć Nadelman miał żydowskie korzenie, to był wychowany w silnie spolonizowanej rodzinie o artystycznych zamiłowaniach. W ciągu całego swojego życia artysta dystansował się od kwestii związanych z przynależnością etniczną i religijną. W jego sztuce brak nawiązań do judaizmu i motywów z Biblii. Jednak w czasie Zagłady znacząco angażował się w pomaganie ofiarom wojny oraz usiłował ratować krewnych z Polski. Umożliwił siostrzeńcowi, Ludwikowi Nadelmanowi, podróż do USA, ale chociaż ten dotarł aż do Marsylii, został złapany przez nazistów i zmarł w Auschwitz. Od 1944 roku Nadelman przez dwa lata uczy rzeźby i rysunku jako wolontariusz w oddziale terapii zajęciowej Szpitala Weteranów na Bronksie. Odmawia udziału w wystawach, choć jest często zapraszamy. 28 grudnia 1946 roku odbiera sobie życie w swojej posiadłości Alderbrook. W jego pracowni pozostają ostatnie eksperymentalne realizacje artystyczne wykonywane seryjnie w glinie, a w muzeach nowojorskich i najlepszych prywatnych kolekcjach sztuki nowoczesnej jego marmury, brązy i gipsy. W tych świątyniach sztuki figuruje jako jeden z najważniejszych rzeźbiarzy XX wieku. |