Ruch jest sposobem rozumienia siebie. Kto uważnie wsłucha się w swoje ciało, przekroczy swoje ograniczenia. Ohad Naharin

 

Tekst: Barbara Grabowska
Zdjęcia: Gutek Film

 

Ohad Naharin to genialny choreograf, wieloletni dyrektor artystyczny najsłynniejszego zespołu tańca współczesnego z Izraela – Batsheva Dance Company. Na ekranach kin właśnie możemy oglądać film Mr. Gaga, poświęcony jego życiu i twórczości. Tytuł filmu pochodzi od GaGa – języka ruchu opracowanego przez Naharina – to rodzaj nieskrępowanego niczym tańca, który umożliwia każdemu wyrażenie swoich emocji. Aby rozwiać wątpliwości – GaGa nie ma nic wspólnego z Lady Gagą, a sam termin powstał, zanim gwiazda popkultury stała się sławna. Mr. Gaga to najciekawszy film o tańcu współczesnym od czasu Piny (Variety), a jednocześnie laureat wielu nagród publiczności na międzynarodowych festiwalach. To film pozwalający zrozumieć związek ciała i ruchu z naszymi emocjami. Reżyser Tomer Heymann towarzyszył artyście przez osiem lat, aby ukazać jego życie i niezwykłą ewolucję jako tancerza, twórcy i człowieka. Heymann rejestrował zarówno jego życie prywatne, przebieg prób zespołu, jak i zajęcia z opracowanego przez Naharina języka ruchu – GaGa. W połączeniu z niepokazywanym dotychczas materiałem archiwalnym oraz fragmentami tanecznych spektakli Batshevy dostajemy fascynującą historię człowieka, który zrewolucjonizował świat tańca współczesnego. O filmie i jego bohaterze oraz sile tańca rozmawiamy z Barakiem Heymannem, producentem filmu Mr. Gaga, bratem reżysera.

Ohad Naharin

Czym jest dla ciebie taniec? Czy stanowi ważną część twojego życia?

Nie.

To skąd zainteresowanie tańcem i choreografią?

Mój brat miał kiedyś chłopaka w zespole Batsheva Dance Company, a ja miałem dziewczynę, która tam tańczyła. Ten zespół to właściwie rodzina i dzięki temu mogłem dobrze poznać tych ludzi. Zdałem sobie sprawę, że nie trzeba rozumieć tańca, by czerpać z tego radość. Taniec wręcz wymyka się możliwości zrozumienia. Zresztą próba zrozumienia tańca nie ma w sobie nic interesującego, to zupełnie niepotrzebne. To jak wizyta w muzeum – dwie osoby patrzące na ten sam obraz czują co innego. Nie wszyscy muszą tak samo odczuwać, to samo myśleć. To sprawa indywidualna. Jeżeli przestaniemy analizować, starać się zrozumieć, systematyzować, poczujemy się wolni i zdolni do odczuwania emocji. Życie jest wtedy bardziej interesujące. To tak jak w ruchu GaGa. Sam uczestniczyłem w zajęciach Naharina kilka razy. To zajęcia dla każdego. Piękno tego języka ruchu polega na tym, że każdy może doświadczać go na swój sposób.

Czy wyzwala on nasz osobisty język ciała?

Pozwala twojemu ciału ruszać się w sposób, w który normalnie się nie rusza, szukać możliwości ekspresji, których wcześniej nie miało. Pozwala ciału ruszać się tak, że czuje ten ruch, a nie rozkazy z mózgu nakazujące poruszanie się w określony sposób. Pozwala muzyce przenikać przez ciało, wyzwala emocje i charakter człowieka. Zwiększa poziom przyjemności, szczęścia, lekkości. Każdy porusza się, jak chce i nie jest oceniany przez innych. Na zajęciach z GaGa nie ma luster, w których moglibyśmy się przejrzeć, nie liczy się nasz wygląd, nasze piękno czy brzydota. To celebracja ruchu i życia. Jak nasz film. To nie jest film dla miłośników tańca, ale też dla nich, to nie jest film dla ludzi, którzy tańca nie lubią, ale też dla nich, nie tylko dla mężczyzn, nie tylko dla kobiet. To film, dla tych którzy kochają życie, interesują się tym, jakie podejmujemy w nim decyzje, o życiu, śmierci, seksualności, związkach, zmianach. Myślę, że każdy znajdzie w tym obrazie coś innego, co go zainteresuje.

Osobiście zaczęłam czerpać przyjemność z jego oglądania, kiedy przestałam próbować zrozumieć choreografię spektakli Naharina, odnosić ją do historii Izraela czy przeżyć samego artysty, które przecież są pokazane w filmie…

To prawdziwa historia o miłości i tańcu. Ale to nie jest film o tańcu. Ja jako producent chciałem oddać głos również ludziom, którzy nie mają z tańcem nic wspólnego. W pewnym momencie, chociaż sam się tańcem nie interesuję, stwierdziłem, że zbyt mało jest tańca w tym filmie. Chcieliśmy z bratem pokazać też codzienne życie tancerzy, bardziej skupiając się na próbach niż spektaklach. Życie to nie wielkie momenty, ale te małe.

Kiedy spotkałeś Ohada po raz pierwszy?

Ohad przyjechał do Izraela w 1991 roku po dwunastoletnim pobycie w Nowym Jorku i został dyrektorem artystycznym Batsheva Dance Company. Mój brat poszedł na jego balet. Dostał akurat darmowy bilet. Był zafascynowany. Wtedy z bratem pracowaliśmy jako kelnerzy w restauracji w Tel Awiwie. Brat zauważył tam niezwykłą parę siedzącą przy jednym ze stolików. Niezwykle piękny, przystojny mężczyzna i piękna kobieta. Emanowała od nich jakaś niesłychana aura. W dodatku dali niezły napiwek… Po jakimś czasie brat uświadomił sobie, że tym mężczyzną był Ohad. Brat niemal uzależnił się od jego spektakli w Batsheva Dance Company, w dodatku miał tam chłopaka… Po około dziesięciu latach, kiedy zajął się filmem dokumentalnym, zapragnął zrobić film o Naharinie. I stąd Mr. Gaga.

Obaj kręcicie głównie filmy dokumentalne?

Tylko dokumenty. W Izraelu można zawsze znaleźć szalone historie.

Nigdy nie pracujesz ze scenariuszem?

Nigdy. Dlatego powstanie takiego filmu zajmuje bardzo dużo czasu. Rozmowy, miejsca, zebranie zdjęć, dokumentacja. To zajmuje lata. Kiedy robi się taki film, nie ma jasno określonych ram, nie ma zdefiniowanych pomysłów. Bez tego robi się film na podstawie zbieranych materiałów. Z nich komponuje się całość w sposób, który byłby interesujący i poruszający dla widza. Czasami przyjaciele mówią, że to nic niewarte. Wpadasz w depresję i idziesz na zajęcia z tańca GaGa. Odzyskujesz wiarę w siebie i montujesz wszystko od nowa. I tak przez lata.

W tym filmie udało wam się zgromadzić mnóstwo filmów z dzieciństwa i młodości artysty. Myślałam z początku, że może to aktor…

Nie, przez cały film mamy do czynienia z autentycznymi ludźmi. Filmy archiwalne dostaliśmy od jego mamy.

Film mówi, że wszystko, czego doświadczamy, ma odzwierciedlenie w ruchu, w naszym ciele i emocjach. Wszystko ma znaczenie?

Tak, wszystko ma wpływ na wszystko. Chcieliśmy pokazać różne wydarzenia z życia Ohada, prywatnego i zawodowego. Niech każdy sam sobie stwierdzi, w jaki sposób i co wpływało na takie lub inne jego zachowanie, wybór, ekspresję. Każdy film dokumentalny nie jest subiektywny, to dzieło kogoś innego niż my sami. Ktoś inny pewnie zrobiłby to inaczej.

To film o tańcu, ale wydaje się, że mało w nim muzyki…

Nie, no skąd. Mnóstwo! Część to muzyka skomponowana specjalnie na potrzeby filmu, ale większość pochodzi ze spektakli Ohada – zapłaciliśmy za prawa autorskie krocie! Faktem jest, że nie chcieliśmy, żeby muzyka była na pierwszym planie. Bohaterem filmu jest ruch.

Zawsze podkreślasz, że można zrobić dobry, niskobudżetowy film bez gwiazd i efektów specjalnych.

Ten film jak na film dokumentalny nie był niskobudżetowy. Produkcja kosztowała prawie milion dolarów. Ale naprawdę wierzę, że można zrobić bardzo dobry, poruszający film za małe pieniądze i wydać miliony, robiąc film przeciętny i nudny. Tu nie chodzi o pieniądze. Oczywiście, są potrzebne, ale nie są najważniejsze. |