Jeśli musi być elektryczny, to tylko ten

    Europejskie firmy motoryzacyjne zaskakująco, wręcz podejrzanie jednogłośnie, fundują nam neoproletariacki sposób komunikowania zalet elektromobilności. Pomimo to ciągle nie udało im się zaprojektować i wyprodukować samochodu elektrycznego, który byłby jednocześnie użyteczny, dostępny, przyjazny kierowcy i z powodzeniem realizował wiele sprzecznych oczekiwań, przed jakimi stają dziś elektryczne samochody, szczególnie w Polsce. Niespodziewanie, najbliżej rozwiązania tego trudnego zadania znalazło się Renault ze swoim elektrycznym Megane E-Tech.

     

    Tekst: Jan Melloman

     

    To, że pod względem designu nowy, elektryczny Renault Megane E-Tech wygrywa z konkurencją nie jest specjalnie odkrywcze, bowiem Francuzi od zawsze umieli projektować niebanalne samochody. Ale to, że wygrywa również na pozostałych polach eksploatacji jest pewnym zaskoczeniem.

    Zacznijmy od największego wyzwania…

    W przypadku samochodów elektrycznych zawsze jest to zasięg. Cóż z tego, że technologicznie można dziś wyprodukować elektryki o gigantycznej mocy, jeśli z powodu ich przeciętnego lub błyskawicznie znikającego zasięgu i absurdalnej masy, są równie szybkie, co bezużyteczne? Każde, nawet chwilowe wykorzystanie ich imponującego przyspieszenia, skutkuje nieproporcjonalnym i nagłym spadkiem zasięgu. Podczas dłuższej podróży oznacza to realną groźbę niedojechania do celu. A kto weźmie na hol pojazd ważący blisko trzy tony? Nikt. Pozostaje tylko laweta. Czy można dowieźć energię elektryczną? Nie można. Czy można szybko uzupełnić energię z dostępnych w Polsce szybkich ładowarek? Póki co, nie można. Liczba superszybkich ładowarek jest znikoma, a jeżeli już taką znajdziemy, może być zajęta (są zawsze pojedyncze), nieczynna lub dostarczać moc znacząco mniejszą od maksymalnej, co jest równoznaczne nawet z kilkugodzinnym postojem – jeśli chcemy doładować auto do bezpiecznego poziomu, który pozwoli uniknąć kolejnego przymusowego zatrzymania. Podsumowując – na nic wielka moc, skoro szybko się kończy i nie można jej efektywnie uzupełnić.

    W tej kluczowej charakterystyce nowe Renault Megane E-Tech wykazuje się optymalnym kompromisem – w mocniejszej wersji oferuje silnik o mocy 220 KM, co wraz z baterią o pojemności 60 kWh daje masę całkowitą 1700 kg. Napęd jest w pełni elektryczny, zatem samochód jest bardzo dynamiczny. Masa, jak na gabaryty auta standardowa, a niezbyt duża bateria zapewnia rozsądny zasięg (w warunkach zimowych ok. 400 kilometrów) i przede wszystkim łatwo i dość szybko można ją doładować z każdej ładowarki dostępnej w Polsce (oczywiście można ładować się na najszybszych ładowarkach, ale wcale nie trzeba na nie specjalnie polować). Średni czas uzupełnienia energii z 20% do 80% przez najpopularniejsze złącze CCS wynosi ok. 40 minut (zakładając, że ładowarka osiąga choćby połowę z maksymalnej mocy, co występuje najczęściej). Można ładować samochód z wolniejszego gniazda Typu 2, wykorzystując jego maksymalną przepustowość (do 22 kWh). Należy to docenić, gdyż inni producenci samochodów w pełni elektrycznych z zupełnie niezrozumiałych powodów ograniczają przepustowość ładowania za pomocą tego typu łącza. Biorąc pod uwagę moją całkiem bogatą historię podróży po Polsce na pokładach samochodów elektrycznych (przeważnie marek premium) mogę jednoznacznie stwierdzić, że nowy Renault Megane E-Tech jest jedynym, w którym nie obawiałbym się potężnego opóźnienia w dotarciu do celu, i pierwszym, który bym wybrał spośród większości samochodów elektrycznych oferowanych obecnie na polskim rynku.
    Dla posiadaczy instalacji fotowoltaicznej lub tych, którzy mogą ją zainstalować, samochód elektryczny będzie zawsze oczywistym wyborem. Ale, co warto podkreślić, elektryczny Megane E-Tech sprawdzi się także bez takiej instalacji, co w przypadku konkurentów już takie oczywiste nie jest.


    Dla samochodów elektrycznych wybór konfiguracji napędu (moc, pojemność baterii, masa) jest bezwzględnie najważniejszy i powinien być absolutnie decydujący przy wyborze konkretnego modelu. Dlatego ten aspekt opisałem jako pierwszy. A co z innymi?
    Wnętrze elektrycznego Megane E-Tech odpowiada wszystkim najnowszym trendom w projektowaniu współczesnych samochodów. Jest więc minimalistycznie, dotykowo, z dwoma, wielkimi ekranami połączonymi w monolityczny kokpit otaczający kierowcę i skierowany ku niemu. Ekrany są świetnej jakości pod względem rozdzielczości, jasności i responsywności, środkowy jest być może nawet zbyt duży (ponad 12 cali). Dookolne oświetlenie ambientowe tworzą listwy ledowe, które z powodu swojej ekstremalnej cienkości przypominają światło lasera. Oprogramowanie w całości dostarczył Google, i tym razem jest ono w pełni zintegrowane z samochodem, od ustawień auta po bezkonkurencyjną i najlepszą na rynku nawigację. System audio Harman Kardon nie jest najłatwiejszy w obsłudze, ale jeśli poświęcimy trochę czasu na jego konfigurację, zabrzmi topowo (polecam wybrać, a następnie dostroić tryb zebrany w ustawieniach CLUB). Tym bardziej, że słuchaniu muzyki sprzyja cisza. Każdy samochód elektryczny jest cichy, ale jeżdżąc nimi coraz częściej nauczyłem się wybierać te najcichsze – do takich właśnie należy elektryczny Megane.


    Godna podkreślenia jest przestrzeń, a raczej jej sprytne zagospodarowanie. W tak niewielkim, kompaktowym aucie jest mnóstwo miejsca dla pasażerów. Co ważne, nie tylko z przodu, ale także z tyłu. To dzięki możliwoś­ciom, jakie elektryczny napęd daje przy projektowaniu płyt podłogowych – krótkie zwisy i duży rozstaw osi. Bagażnik jest bardzo głęboki i dzięki temu wystarczająco pojemny (chociaż długość i szerokość nie jest imponująca). Nie wspomniałem, że elektryczne Megane jest SUVem (poprzednie spalinowe lub hybrydowe edycje były klasycznymi kompaktami) i dzięki temu jego atrakcyjność rynkowa, ale także wizualna, jest jeszcze większa. Są klamki chowane w drzwiach (działają znacząco lepiej od podobnych rozwiązań stosowanych w markach premium – co jest sporym zaskoczeniem), świetnej jakości kamery 360 stopni (szczególnie widok z góry dla każdego parkującego jest nie do przecenienia), tryby jazdy (eco, comfort, sport, perso) zmieniające charakterystykę napędu, zawieszenia i siłę wspomagania kierownicy i „płaczące” wycieraczki z wbudowanymi dyszami spryskiwaczy. Jest też dziwaczny kształt podgrzewanej kierownicy, który okazuje się jednak niezwykle ergonomiczny. Do tego indukcyjna ładowarka do telefonów, podgrzewane, dobrze wyprofilowane fotele z ciekawą skórzaną tapicerką i wszelcy elektroniczni asystenci, jakimi dysponuje współczesna motoryzacja. Zatem pod każdym względem jest to w pełni użyteczny i nowoczesny samochód. Nawet jeśli irytują was propagandowe komunikaty Renault o dekarbonizacji oraz o zwierzętach, które uratujecie jeżdżąc elektrycznym Megane, sama jazda będzie przyjemna, komfortowa i dynamiczna, a przede wszystkim bezpieczna, bez obaw, że nie dojedziecie do celu lub stracicie czas na poszukiwanie szybkiej ładowarki. |