Wśród aut luksusowych od jakiegoś czasu istnieje swoisty subsegment tak zwanych samochodów „bez sensu”. Ale już nie „bez sensu” jest posiadanie takiego samochodu. To przeważnie oznaka nie tylko statusu materialnego, ale przede wszystkim ogromnej fantazji.
Tekst: Jan Melloman
BMW X6 od początku swojego istnienia budziło kontrowersje. Niby SUV, ale który duży SUV ma tak mocno ścięty dach? Na zewnątrz wielki, w środku kompaktowy. Jeśli mimo takich sprzeczności projekt odnosi sukces, to być może w tym szaleństwie jest metoda? BMW poszło zatem za ciosem i stworzyło usportowione wersje M swojego dziwnego SUV-a i do istniejących dylematów dorzuciło kolejne, w tym przede wszystkim supermocne silniki, zarówno w wersji benzynowej, jak i diesla. W naszym opowiadaniu przedstawimy wrażenia z jazdy najmocniejszym X6 z silnikiem wysokoprężnym o symbolu X6 Md50, co oznacza blisko 400 koni mechanicznych mocy i spalanie na poziomie samochodu miejskiego – kolejna sprzeczność, ale tym razem niezwykle użyteczna. Samochód na zewnątrz wygląda wyzywająco, by nie powiedzieć pretensjonalnie. Ogromne oznaczenie wersji na tylnej klapie budzi nie tyle respekt, co wręcz zazdrość, prawdopodobnie przede wszystkim u właścicieli „zwykłych” X6. Ale nie można się oprzeć wrażeniu, że taki jest cel istnienia tego modelu – budzić zazdrość.
Wnętrze jest rasowe – absolutnie nie gadżeciarskie (mimo wszechobecnego podświetlenia LED i uroczej animacji głośnika wysokotonowego systemu Bang & Olufsen, który z wolna „powstaje” ze środka deski rozdzielczej podczas uruchamiania). O jakości i poziomie technologicznym samochodów BMW pisać wręcz
nie wypada – to wzór dla innych i podobnie jest tym razem. Warto jedynie wyróżnić bardzo dobrze zaprojektowany wyświetlacz przezierny i superprecyzyjny czujnik deszczu.
Najważniejsza we wnętrzu jest estetyka – tapicerka z ciemnobrązowej lub czerwonej skóry, czarna podsufitka i niezwykłe oświetlenie ledowe, które po zmroku można podziwiać w pełnej krasie. Gdy dodamy do tego system audio Bang & Olufsen, którego brzmienie jest wręcz dedykowane muzyce klubowej, zrozumiemy, po co zostało stworzone to auto. Przywodzi na myśl najlepsze na świecie wielkomiejskie kluby (mnie się kojarzy głównie z nowojorskim klubem Cielo), w których można usłyszeć wybitnych DJ-ów grających najwyższej jakości royal house i w których bawić mogą się tylko wybrani. Klubowe życie to domena ludzi młodych, a niewielu młodych stać na samochód za ponad pół miliona złotych. Znowu sprzeczność… Na pewno właściciele BMW X6 w wersji M50d młodzi są duchem, bo za każdym razem, gdy siadają za kierownicą swojego samochodu, on przenosi ich w czasie przynajmniej o kilka lat wstecz. Nie tylko dlatego, że jest piekielnie szybki, ale głównie dlatego, że oprócz mocy produkuje gigantyczną ilość optymizmu i radości, nie tylko z jazdy.|