Magdalena Kownacka, kuratorka, szefowa galerii F.A.I.T., opowiada o inspiracjach i celach Krakowskiego Salonu Sztuki, ktorego jest założycielką (wspólnie z Gawłem Kownackim) i jurorką.

 

Tekst: Maria Lewkiewicz

 

Co to jest Krakowski Salon Sztuki?
Idea Krakowskiego Salonu Sztuki jest prosta. Łączymy historyczną tradycję salonów artystycznych z dynamiką współczesnych festiwali. Tradycyjna formuła daje nam poczucie ciągłości i jest przyjazna dla widzów, zwłaszcza dojrzałych. Format festiwalu z kolei pozwala na uchwycenie energii i różnorodności sztuki aktualnej. Odmładza historyczną formę i daje nam tak potrzebny współczesny kontekst. Do udziału w Salonie zaproszeni są artyści i artystki związane z Krakowem, niezależnie od wieku. Profesjonaliści i amatorzy. Jedynym formalnym wymogiem jest zgłoszenie pracy, która powstała w ostatnim roku, ponieważ interesuje nas to, co dziś najbardziej aktualne i żywe w sztuce. Ideą Salonu jest tworzenie przestrzeni integracji i międzypokoleniowej wymiany doświadczeń. Stawiamy na bezpośredni kontakt widzów z twórcami. Stąd w programie wystawy znajdują się liczne oprowadzania i sympozjum, na którym wspólnie dyskutujemy.

Watykan, Mariusz Bukowski, 2018 r.

Jak przekonała pani miasto Kraków do tej inicjatywy?
To, że takie wydarzenie powinno się odbywać w Krakowie, wydaje się dziś oczywiste. Jednak często jest tak, że do najprostszych pomysłów wiedzie długa droga. W 2016 roku byłam jedną z kuratorek projektu Widok Publiczny realizowanego przez Bunkier Sztuki, wówczas pod rządami Magdaleny Ziółkowskiej oraz Krakowskiego Biura Festiwalowego. Zastanawialiśmy się wtedy, w jaki sposób można wspierać lokalny ekosystem kultury. Zadawaliśmy sobie podstawowe pytania: czym właściwie jest coś tak banalnego i niedefiniowalnego zarazem, jak środowisko artystyczne? Jak liczna jest to grupa? W jaki sposób wspierać twórców, żeby pomoc wykraczała poza doraźne i jednorazowe dofinansowania pojedynczych projektów? Co stwarza dystans między artystami i odbiorcami? Spotkania, konsultacje i ankiety pomogły nam na te pytania odpowiedzieć. Uznaliśmy, że realną pomocą ze strony miasta są działania, które mogą wpłynąć na postrzeganie środowiska jako całości. Wspólnie z Gawłem Kownackim prowadzimy w Krakowie od 14 już lat Fundację i Galerię F.A.I.T. Nasze doświadczenia z lokalną sceną artystyczną uświadomiły nam problemy, z jakimi boryka się to środowisko, i były kolejnym impulsem do powstania koncepcji Salonu. Istotą tego projektu jest coś znacznie większego niż coroczna wystawa: to działanie długofalowe, miastotwórcze, którego podstawą jest otwartość i tworzenie przyjaznej, pełnej szacunku dla różnorodności, przestrzeni dla budowania relacji. Zależy nam, aby Salon wskazywał na dobre praktyki, w tym zaangażowanie mieszkańców w sztukę wykraczające poza kupowanie biletów na wystawy w instytucjach. Osobisty kontakt jest podstawą dla budowania relacji między twórcami i mieszkańcami.

Selbst als Grunge-Girl, Adrian Buschmann, 1995 r.

Dwa słowa o artystach, którzy nadsyłają prace i o jurorach, którzy je oceniają.
Bardzo cieszy nas fakt, że Krakowski Salon Sztuki został tak dobrze przyjęty przez twórców. Co roku około 500 artystek, artystów i kolektywów przesyła nam swoje prace w ramach otwartego naboru zgłoszeń. Spośród nadesłanych propozycji wybieramy te, które znajdą się na wystawie i wezmą udział w konkursie. W tym roku do grona selekcjonerów zaprosiliśmy Ankę Sasnal i Arkadiusza Półtoraka. Wystawa nie ma odgórnie narzuconego tematu. Reprezentowane są na niej bardzo różne gatunki i media w sztuce. Nie brakuje oczywiście malarstwa, ale obecna jest również fotografia, grafika, wideo, instalacje, działania performatywne czy prace interaktywne. Salon nie dzieli też artystów na pokolenia, w tym roku najmłodszy uczestnik miał 19 lat, a najstarszy 82. Nie wymagamy formalnego wykształcenia artystycznego, więc co roku na wystawie można znaleźć niezwykle interesujące prace amatorów czy z nurtu art brut. Bardzo ważną częścią Salonu są nagrody. Do jury zapraszamy twórców innych dziedzin sztuki i osobowości kultury, niekoniecznie zawodowo związane ze sztukami wizualnymi. Interesuje nas spojrzenie na naszą dziedzinę trochę z zewnątrz. W tym roku jurorami byli: Krzysztof Garbaczewski (reżyser teatralny), Zofia Gołubiew (wieloletnia dyrektorka Muzeum Narodowego w Krakowie), Tomek Lipiński (muzyk), Katarzyna Janowska (dziennikarka kulturalna) i Jacek Poniedziałek (aktor). Jury, wskazując najciekawsze prace Salonu, dzieli się z nami swoim spojrzeniem na sztukę, swoją wrażliwością i perspektywą. Jest to niezwykle cenne.

C 64, Michał Kowalczuk, 2018 r.

Co stało za decyzją, żeby podczas Salonu poza nagrodami w konkursie głównym przyznać Stypendium Twórcze im. Wojtka Falęckiego?
Jesteśmy wdzięczni Ewie Łabno Falęckiej i Katarzynie Falęckiej – fundatorkom Stypendium Twórczego im. Wojtka Falęckiego, że zdecydowały się na przyznanie swojej nagrody właśnie w ramach Krakowskiego Salonu Sztuki. Ta nagroda jest wyrazem głębokiego zaangażowania w rozwój sztuki i realnym wsparciem dla artystów. Co więcej jest to wsparcie udzielane twórcom przez prywatne osoby. Jest to niezwykle wyjątkowy i cenny gest. Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że kulturę finansuje się jedynie ze środków publicznych i zapominamy, że sztuka i twórcy potrzebują prywatnych sojuszników, kolekcjonerów, mecenasów. Takie osoby na równi z artystami tworzą kulturę i są jej niezwykle ważną częścią. Krakowski Salon Sztuki nie bez przyczyny odbywa się w budynku Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Historia Towarzystwa, sięgająca połowy XIX wieku, jest właśnie historią prywatnego zaangażowania w sztukę takich postaci jak Walery Wielogłowski, Ambroży Grabowski, książę Władysław Sanguszko, Artur hrabia Potocki czy bankier Wincenty Kirchmayer. Przywołując postać Wojtka Falęckiego, znawcy sztuki i pełnego pasji kolekcjonera, chcemy pokazać, że tego rodzaju działalność nie jest jedynie domeną odległych czasów i encyklopedycznych postaci, ale może zdarzyć się tu i teraz. Mamy nadzieję, że ta nagroda zainspiruje innych prywatnych miłośników sztuki. |