Nie ukrywam, że na każdą premierę Mariusza Trelińskiego zmierzam ochoczo i nastawiam się na pełne przygód operowe widowisko.
Tekst: Jan Melloman
Twórca zebrał już wiele nagród – o czym szerzej napiszemy w kolejnym wydaniu La Vie Magazine przedstawiając pogłębiony rys sylwetki tego błyskotliwego reżysera, który odbrązowił, „skradł” klasyczną operę i „oddał ją” ludziom czyniąc zeń kolorowe igrzyska okraszone najnowszą technologią. Nie inaczej jest w przypadku Ognistego Anioła.
W operze nigdy nie wolno abstrahować od muzyki. To podstawowy element całego spektaklu i niezwykle uradowany chadzam do opery lub filharmonii na rosyjskich kompozytorów, głównie neoromantycznych i postmodernistycznych. Sergiej Prokofiev zalicza się do tego ostatniego grona. Jego muzyka to połączenie monumentalnych brzmień symfonicznych z częstym fortissimo instrumentów dętych i perkusyjnych. Podobnie jak u Szostakowicza muzyka Prokofieva prezentuje najwyższej jakości warsztat komponowania na pełny skład orkiestry symfonicznej. Prokofiev wie jak to robić i nie boi się ostrego forte, ale korzysta z brzmień współczesnych nieco łagodniej od Szostakowicza. Dla mnie to taki „remix” Szostakowicza z Rachmaninovem. Do tego w Ognistym Aniele mamy jeszcze chór. Zatem wiedziałem, że muzycznie się nie rozczaruję – muszę w tym miejscu pochwalić orkiestrę symfoniczną Teatru Wielkiego za dobre wykonanie bardzo wymagającego Ognistego Anioła.
A co z wizją Mariusza Trelińskiego?
Na pewno nie jest to dzieło przyjazne i pogodne. Nie doświadczycie uniesień i wzruszeń. Wręcz przeciwnie. Z każdą chwilą atmosfera gęstnieje a należy zauważyć, że sam początek jest ciężki i ponury. O ile w klasycznych operach tradycyjnie nie zerkam na wyświetlane nad sceną tłumaczenie libretta (bo przeważnie jest o Bogu, albo o miłości albo o poszukiwaniu jednego i drugiego a na koniec jeszcze o śmierci) to w przypadku Ognistego Anioła bardzo uważnie śledziłem dialogi i muszę przyznać, że robiłem to niemal non stop. Nie będę zdradzał treści samej opery. W skrócie mogę napisać, że wstępne odczucia, że autor chce nam pokazać przewrotność kobiecej natury co chwila się zacierają, wątki się rwą, multiplifikują a śmiała inscenizacja Trelińskiego jedynie potęguje wrażenie chaosu skojarzeń, wielowątkowości fabuły prezentując nam w efekcie kolorowy, modernistyczny zawrót głowy. Dopiero pod koniec pierwszego aktu zdajemy sobie sprawę, że to początek szaleństwa. I tak jest w istocie. Drugi akt, to poza kilkoma spokojniejszymi fragmentami sukcesywne i coraz to szybsze dążenie do psychodelicznej kulminacji. Przestajemy starać się odgadnąć o co chodzi głównym bohaterom, nie wiemy wręcz czy jeszcze żyją, czy obserwujemy ich losy, czy ich sny i kogo akurat sen widzimy w danej scenie. Wszystko miesza się ze wszystkim a Treliński z premedytacją dodaje do tego wielkiego, symbolicznego kotła swój reżyserki talent; jest więc mnóstwo świateł, migotań, przesuwających się dekoracji, postaci jak bajki i jak z horrorów, niezidentyfikowanych dźwięków znikąd. Scenografia i bohaterowie współgrają ze sobą w symetrycznych, charakterystycznych dla nowoczesnych oper ruchomych kubikach, nic do niczego nie pasuje i nie wiadomo czego spodziewać się choćby za kilka sekund. Na szczęście jest jeden element trzymający całość w ryzach – to genialna i mroczna muzyka Prokofieva. Bez niej ta inscenizacja byłaby nie do zniesienia. A dzięki niej jest arcyciekawą, kompletnie irracjonalną i porywającą wyprawą wgłąb ciemnych zakamarków ludzkiej psychiki. Dla mnie to taki „Dziadek do orzechów” Czajkowskiego ale na ciężkich psychotropach lub bardziej „Zamek Sinobrodego” Bela Bartoka w wersji hardcorowej (skądinąd „Zamek Sinobrodego” to druga, bardzo rzadko wystawiana opera, którą ogląda się jak najlepszy, hollywoodzki thriller). Jeśli kiedykolwiek byliście kompletnie pijani ale szczęśliwi zarazem będziecie wiedzieli co mam na myśli.
Znamienna jest zbieżność kompozycji całego utworu z kreatywnymi pomysłami reżysera. Wydaje się wręcz, że Prokofiev napisał tą operę dla Trelińskiego.
Synergia psychodelicznych pomysłów obu twórców spaja ich wizje i wzmacnia się nawzajem. W efekcie otrzymujemy imponujący spektakl, który napewno zostanie w naszej pamięci. Szansa na to, że jeszcze kiedykolwiek w życiu zobaczycie tą rzadko wystawianą operę Sergieja Prokofieva a do tego w tak śmiałej interpretacji jak ta Trelińskiego jest bliska zeru więc radzę jak najszybciej zakupić bilety na Ognistego Anioła i pędzić do Teatru Wielkiego na to niezwykłe przedstawienie. |
Strona laviemag.pl korzysta z plików cookies. Pozostając na tej stronie, wyrażasz zgodę na korzystanie z tych plików. Dowiedz się więcej o Polityce prywatności.
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Dzięki nim możemy finansować rozwój naszych usług. Dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityki prywatności.
W związku z wejściem w życie z dniem 25 maja 2018 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie informujemy, iż Wydawnictwo La Vie Sp. z o.o. przetwarza następujący zakres Państwa danych osobowych: Imię, nazwisko, stanowisko, adres, adres e-mail, numer telefonu. Dane te zostały podane przez Państwa dobrowolnie w trakcie dotychczasowej współpracy lub zostały pozyskane ze źródeł powszechnie dostępnych. W świetle powyższego uprzejmie informujemy, że: Administratorem Pani/Pana danych osobowych (dalej: Administrator) jest: Wydawnictwo La Vie Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie.Z Administratorem można się kontaktować we wszelkich kwestiach dotyczących ochrony danych osobowych pisemnie, za pomocą poczty tradycyjnej na adres: 01-784 Warszawa, ul. Krasińskiego 39 lok. 3 lub e-mail: reklama@laviemag.pl Administrator wyznaczył Inspektora Ochrony Danych, z którym można się kontaktować pisemnie, za pomocą poczty tradycyjnej na adres: Wydawnictwo La Vie Sp. z o.o., 01-784 Warszawa, ul. Krasińskiego 39 lok. 3 lub e-mail: reklama@laviemag.pl Wydawnictwo La Vie Sp. z o.o. nie udostępnia danych innym podmiotom, chyba, że zostały zawarte dodatkowe ustalenia w tym zakresie z Państwem lub są to upoważnieni pracownicy, którym Państwa dane osobowe są ujawniane po to, by mogli oni wykonać swoje obowiązki.Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane w celu: – realizacji prenumeraty – kontaktu Redakcji z Czytelnikiem – przekazania zaproszeń na wydarzenia kulturalne – wysyłki magazynu – wysyłki zaproszeń na eventy – kontaktu dotyczącego codziennej pracy Administratora poprzez dostępne kanały komunikacji, w szczególności przez e-mail oraz telefon – prowadzenia działań marketingowych, w tym prowadzenia marketingu bezpośredniego, dotyczących usług oferowanych przez Administratora – przetwarzanie niezbędne do celów wynikających z prawnie uzasadnionych interesów realizowanych przez Administratora.
W związku z przetwarzaniem Pani/Pana danych osobowych przysługuje Pani/Panu prawo do: – żądania od Administratora dostępu do Pani/Pana danych osobowych, – żądania od Administratora sprostowania Pani/Pana danych osobowych, – żądania od Administratora usunięcia Pani/Pana danych osobowych, – żądania od Administratora ograniczenia przetwarzania Pani/Pana danych osobowych, – wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania Pani/pana danych osobowych, – przenoszenia Pani/Pana danych osobowych, – wniesienia skargi do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych (PUODO).
Z powyższych praw można skorzystać poprzez kontakt meilowy pod adresem: reklama@laviemag.pl lub poczty tradycyjnej pod adresem: Wydawnictwo La Vie Sp. z o.o., 01-784 Warszawa, ul. Krasińskiego 39 lok. 3.
Kontakt do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych: Biuro Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa. Informujemy również, że Administrator dokłada wszelkich starań, aby zapewnić wszelkie środki fizycznej, technicznej i organizacyjnej ochrony danych osobowych przed ich przypadkowym czy umyślnym zniszczeniem, przypadkową utratą, zmianą, nieuprawnionym ujawnieniem, wykorzystaniem czy dostępem, zgodnie ze wszystkimi obowiązującymi przepisami. Państwa dane osobowe będą przetwarzane do chwili wniesienia przez Państwa sprzeciwu.
Yuka Ebihara tańczy z Polskim Baletem Narodowym. Kilka lat temu została pierwszą solistką. Zanim osiadła w Warszawie, przemierzyła świat, pracując w Kanadzie, Norwegii, Francji,...