Początek lata był wyjątkowo gorący w całym kraju, ale na Śląsku mieliśmy swoistą kumulację kilku wyjątkowych wydarzeń:
– We Are M. czyli świętowanie 50 lat emocji i osiągów wyczynowych BMW spod znaku M w Mikołowie
– Beksiński na Śląsku czyli największa w historii wystawa prac Zdzisława Beksińskiego w Tichauer Art Gallery w Tychach
– Polska premiera siódmej generacji flagowej serii BMW 7 w Browarze Obywatelskim w Tychach
Wysłuchał i zanotował: Tomek Kacprzak
Zdjęcia: Jan Bystrzonowski
M jak Mikołów
W tym roku dywizja usportowionych BMW spod znaku M obchodzi okrągłe, 50. urodziny. Jedynym w Polsce i jednym z najlepszych w Europie miejscem, gdzie można odkryć urok tych niezwykłych samochodów jest Mikołów, rodzinne miasto naszego bohatera Ireneusza Sikory, właściciela BMW Sikora i ojca-założyciela rodziny BMW M – jak sam określa grono swoich klientów.
Rozmawiamy tuż po zakończeniu rodzinnych uroczystości urodzinowych jakim był Festiwal M, czyli weekendowego spotkania miłośników BMW M na torze Silesia Ring w Kamieniu Śląskim. Jak się udała impreza?
Wybornie. Wydarzenie zorganizowało BMW Polska natomiast naszą rolą było zaproszenie gości wśród których było oczywiście mnóstwo naszych klientów, miłośników marki i właścicieli przeróżnych BMW M. Dzięki wręcz idealnej pogodzie, wszyscy chętni mieli nie tylko okazję zobaczyć całą gamę emek, ale także przetestować je na torze. Podziwialiśmy zarówno współczesne modele, jak i wypielęgnowane samochody z minionych lat, co dowodzi dużego uczucia wobec swoich aut fanów BMW nie tylko ze Śląska, ale i z całej Polski. To była esencja BMW M – słowem – bardzo udana impreza.
Świat marki BMW jest niezwykle szeroki. Oprócz wspomnianych, usportowionych BMW M istnieje BMW Individual, M Performance, samochody wyczynowe CS, bliski nam program BMW Drives Culture i najbliższe tobie motocykle (czyli BMW Motorrad). W jaki sposób w małym Mikołowie stworzyłeś jedyny w Polsce salon BMW M, do którego przyjeżdżają klienci nie tylko z całej Polski, ale też z Europy?
Świat, biznes, każdy z nas i każda marka, aby prawidłowo funkcjonować, potrzebuje inspiracji i autorytetów. Ludzie wybitni są także w sporcie motorowym. Z racji mojej pasji (wyścigów motocyklowych) niemal od początku przebywałem wśród osób, które nadawały ton motosportowi w Polsce i starałem się z nimi budować trwałe relacje. Tworząc własny team BMW Sikora Motorsport, którego byłem zarówno założycielem, jak i aktywnym uczestnikiem, stałem się autentyczny. Niezwykle ważne jest to, że nie tylko przewodzisz, organizujesz, ale także jeździsz, uczestniczysz, demonstrujesz swoją prawdziwą pasję i trwale rozwijasz się nie na przestrzeni jednego lub dwóch sezonów, ale co najmniej dekady.
Przez 20 lat mojej aktywności poznałem wielu prawdziwych miłośników ścigania, z którymi utrzymuję bliski kontakt, którzy z czasem swoją pasję przenoszą na następne pokolenie, które do mnie przyprowadzają, aby rozwijać umiejętności w naszym zespole. Dlatego całe BMW Sikora nazywam rodziną. Tworzymy i pielęgnujemy prawdziwe, długotrwałe relacje. Często całą rodziną BMW Sikora jeździmy na organizowane przez nas weekendy, rajdy, testy i inne tego typu wydarzenia, podczas których zawsze pojawiają się nowi ludzie zainteresowani motosportem. Dzięki atmosferze tych wydarzeń rodzi się ochota na spróbowanie własnych sił za kierownicą, co zawsze budzi wielkie emocje, a to z kolei skutkuje chęcią dołączenia do naszej społeczności. I tak przez lata rodzina BMW Sikora staje się coraz liczniejsza.
Domyślam się, że liczna rodzina to nie tylko poszczególne osoby, ale także i osoby prawne, czyli po prostu zaprzyjaźnione firmy?
Zdecydowanie. Mnóstwo naszych partnerów chce uczestniczyć w motosporcie i stara się zachęcić biznesy swoich klientów do takiego zaangażowania. Jedni wybierają motocykle, inni samochody, a są też tacy, którzy są obecni w obydwu segmentach.
A jeśli klient ma inne pasje, ale także chce jeździć usportowionym BMW – czy ma wówczas szanse, aby uroczyście dołączyć do rodziny?
Nasze podejście do każdego miłośnika BMW jest zawsze indywidualne. Rozumiejąc emocje, jakie towarzyszą każdemu, kto zamierza nabyć BMW M staramy się, by jak najlepiej te emocje zagospodarować. Począwszy od pokazania konkretnych, realnych i wyjątkowych modeli w naszym nowym salonie, aż po moment wydania auta. Na tę okoliczność przygotowaliśmy specjalne pomieszczenie, całkowicie odizolowane od innych części salonu, które wygląda jak kameralna scena. Czarne, gładkie połyskliwe i ruchome ściany, selektywne nagłośnienie, ukryte w ścianach ekrany i dyfuzor pary pozwala nam stworzyć mini spektakl, podczas którego uroczyście, ale zarazem intymnie, przekazujemy klientowi jego wymarzony samochód.
Rozumiem, że repertuar tej sceny jest zawsze dostosowany do modelu jaki odbiera klient?
Jak najbardziej. Ten swoisty performance podczas wydawania samochodu był naszym autorskim pomysłem i chyba nie ma w Polsce drugiego takiego salonu, w którym samochód jest przekazywany klientowi w tak magicznych okolicznościach. W ubiegłym roku wydaliśmy klientom 160 samochodów BMW M, a w tym roku planujemy wydać około dwustu.
Dobrze znając gamę różnych serii BMW i patrząc na liczne samochody wyeksponowane w salonie BMW Sikora w Mikołowie, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że dosłownie każdy z nich widzę po raz pierwszy i że każdy ma kolor, którego nie widziałem nigdy wcześniej.
To całkiem prawdopodobne. Ilość wariacji, jakie można zastosować, zamawiając swoje BMW M jest trudna do oszacowania. Dotyczy to także kolorów. Mamy w naszych placówkach (salony w Mikołowie, Bielsko-Białej, Lubinie i Opolu) dużo wyjątkowych samochodów, a w samym Mikołowie ponad 30, w różnych kolorach dostępnych w ramach BMW Individual. To swoisty panton barw BMW. Nikt w Polsce nie może pochwalić się taką ofertą.
W popandemicznym świecie często pojawia się tendencja, aby nawet samochody sprzedawać zdalnie. Ale czy dotyczy to także usportowionych BMW M lub innych topowych wersji BMW?
Z tym bywa różnie. BMW M czy BMW Individual to zawsze auta wyjątkowe. Wielu klientów decydując się na takie warianty, liczy się z sytuacją, że zaawansowana personalizacja zamawianych przez nich samochodów prawdopodobnie uniemożliwia odnalezienie takiego modelu w jakimkolwiek salonie. Cieszy nas, gdy możemy poinformować, że w BMW Sikora jest taka możliwość. Oczywiście nie zawsze, ale wielokrotnie w Mikołowie gościliśmy klientów z odległych zakątków Europy, którzy specjalnie do nas przyjeżdżali zobaczyć, jak wygląda zamówiony samochód. Niektórych wersji nie można zobaczyć nawet w centrali w Monachium. Najlepszy konfigurator nie wygeneruje emocji, jakie towarzyszą każdemu kierowcy podczas bezpośredniego kontaktu z jego wymarzonym BMW. Rozumiejąc to, staramy się w miarę możliwości sprowadzać i demonstrować naszym klientom coraz to inne wersje różnych modeli. A klienci doceniają nasze wysiłki rozpowszechniając pozytywne opinie o BMW Sikora i informując świat o Mikołowie. Być może między innymi dzięki temu BMW Sikora osiągnął w ubiegłym roku drugie miejsce na świecie (po Dubaju) w ilości zamówionych samochodów BMW Individual.
Gratulacje! W Dubaju mają zapewne mniejsze problemy z surowcami, które napędzają samochody, więc ciekawe jaką popularnością cieszy się tam pierwsze w historii w pełni elektryczne BMW i4 M50. A jak tobie podoba się ten pionierski samochód i jak na pierwszego sportowego elektryka reagują miłośnicy BMW M?
Niesamowity samochód. Chociaż nie ukrywam, że na początku byłem nastawiony sceptycznie. Jednak gdy miałem okazję pojeździć nim jeszcze przed premierą, zupełnie zmieniłem zdanie. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł dłużej pojeździć nim po torze.
Miłośnicy BMW M nie mieli okazji nigdy wcześniej poznać w pełni elektrycznego BMW M. Ponadto bywają sentymentalni i gdy kończy się produkcja jakiegoś modelu, obserwujemy wzmożone zainteresowanie jego zakupem. Dotychczas dotyczyło to wyłącznie samochodów spalinowych, więc ciężko jest prognozować, jak będzie w przypadku elektryków. Wydaje mi się, że klienci BMW M nie powinni mieć z tym problemów, szczególnie jeśli przetestują i4 M50 w warunkach torowych, w których całkowicie znika największa bolączka, jaką mamy w Polsce w kwestii samochodów elektrycznych – czyli problem ubogiej infrastruktury i znikoma dostępność ładowarek. Na każdym torze jest szybka ładowarka, więc możemy zapomnieć o zasięgach i skoncentrować się wyłącznie na właściwościach jezdnych. A te są imponujące i wydaje mi się, że są lepsze niż w poprzedniej, spalinowej generacji M4. Trakcja jest lepsza, w związku z tym prowadzenie jest łatwiejsze, a przyspieszenia oczywiście nieporównywalne z wersją spalinową i nie tylko na prostej, ale również w zakrętach. Wydaje mi się, że elektronika i układy wspomagające kierowcę podczas wyczynowej jazdy lepiej i szybciej komunikują się ze sobą w nowym i4 M50.
Oprócz jubileuszu BMW M jest w tym roku jeszcze jedno, ważne wydarzenie, w którym także BMW Sikora odgrywa istotną rolę: to światowa premiera flagowej limuzyny BMW czyli siódmej generacji serii 7. Która to generacja tego modelu wprowadzana przez ciebie na polski rynek?
Dla mnie szósta z rzędu. Chociaż w kolejności w ogóleto oczywiście siódma odsłona serii 7.
Czyli o tej limuzynie wiesz wszystko, ale znowu mamy odważny ruch BMW gdyż nowa siódemka zupełnie inaczej wygląda (względem poprzedniczki) i po raz pierwszy jest rewolucyjnie napędzana (między innymi) samym prądem (model i7). Które wersje wybiorą polscy klienci?
Po uroczystej premierze nowej serii 7, która odbyła się 23 czerwca w Browarze Obywatelskim w Tychach, zebraliśmy ponad 30 zamówień na ten model. W tych zamówieniach przeważają wersje z silnikiem diesla, co świadczy o tym, że BMW szanuje specyfikę polskiego rynku i oprócz nowatorskich napędów hybrydowych czy elektrycznych od samego początku oferuje napęd czysto spalinowy. W mojej opinii, jeśli klienci osobiście zapoznają się z wersją i7 podczas jazd testowych wolumen sprzedaży nowej i7 może dojść w Polsce nawet do 50 procent. To być może stanie się na przestrzeni roku lub dwóch, a dodatkowo w tym czasie z pewnością poprawi się infrastruktura niezbędna do ładowania aut elektrycznych, co powinno sprzyjać tendencji wzrostowej sprzedaży i7. Niezależnie od tego pojawią się zapewne różne oferty dla klientów kupujących luksusowe auta elektryczne takie jak i7 ułatwiające ich użytkowanie – na przykład zakup samochodu z instalacją wallboxa, power banku lub nawet pełnej instalacji fotowoltaicznej.
Rozumiem zatem, że ze spokojem czy wręcz podekscytowaniem czekasz na nowe elektryczne samochody BMW?
Można tak powiedzieć. Modelem, którego wręcz nie mogę się doczekać będzie nowe BMW XM, czyli najmocniejsze BMW w historii – najmocniejsze elektryczne BMW i zarazem najbardziej futurystyczne BMW, jakie chyba kiedykolwiek pojawiło się na rynku. Premiera już na wiosnę przyszłego roku.
A jaka jest ulubiona seria BMW Ireneusza Sikory?
M4 – to uniwersalny i wszechstronny samochód, który na torze osiągami dorównuje motocyklom, a na drodze może być luksusowym sedanem. Dla mnie te dwa oblicza są decydujące i najważniejsze.
Salon BMW Sikora w Mikołowie to zupełnie nowa inwestycja, otwarta nieco ponad rok temu. Wokół okazałego salonu jest mnóstwo hektarów wolnej przestrzeni. Czy prawdą jest, że chciałbyś ją zagospodarować na wybudowanie własnego toru?
Mam taki plan, ale ze względu na rozmiar takiej inwestycji i ilość czynności, jakie należy wykonać, zanim będę mógł przystąpić do jej realizacji, nie chciałbym na tym etapie zdradzać szczegółów.
Za chwilę będziemy rozmawiać z twoim wieloletnim przyjacielem Viktorem Mokwą – właścicielem wspomnianego już Browaru Obywatelskiego w Tychach. Jesteście kompletnie inni pod względem osobowościowym i biznesowym. Co sprawia, że przez dekady pozostajecie w przyjacielskiej relacji?
Przede wszystkim łączy nas Śląsk, bliskie sąsiedztwo i wizjonerstwo, ale także wzajemny szacunek. Zarówno Viktor, jak i ja zrealizowaliśmy swoje plany chociaż w zupełnie innych dziedzinach. Poza tym był pierwszym klientem mojego serwisu, chociaż wtedy przyjechał samochodem innej marki.
Na koniec życzymy kolejnych, równie emocjonujących 50-ciu lat z BMW M. |
Tichauer znaczy tyszanin
Do rozmów na łamach La Vie zapraszamy wybitnych twórców, artystów lub inne osobistości świata kultury. Wielu jednak pyta o naszych odbiorców, naszych Czytelników, czyli o szersze grono osób ceniących wyrafinowany smak życia i doświadczających go na co dzień. Poznajcie zatem jednego z nich. Viktor Mokwa to wizjoner z Mikołowa, który tchnął nowe życie w Browar Obywatelski w Tychach, ocalił przed brutalną komercjalizacją rzetelne, klasyczne piwo i stworzył miejsce, w którym rozsmakuje się każdy wymagający koneser kultury, sztuki, wykwintnej kuchni i radości życia.
Kiedy powstał pomysł na stworzenie miejsca, w którym uda się zawrzeć tak wiele elementów istotnych dla prawdziwych smakoszy życia?
Dokładnie ćwierć wieku temu. Kiedy w 1997 roku zobaczyłem to miejsce, poznałem jego historię, topografię i kiedy stanąłem na środku centralnego placu, pomyślałem: to musi być tutaj. Tychy nie mają takiego miejsca, które ma za sobą wspaniałą, stuletnią historię, dobrze zachowaną, ciekawą i modną dzisiaj architekturę postindustrialną i które zostałoby zrewitalizowane w sposób przemyślany – z troską nie tylko o wymiar komercyjny. Podróżując po Europie i nie tylko, w Berlinie czy Hamburgu wielokrotnie widywałem tego typu miejsca i zawsze były przepełnione zrelaksowanymi ludźmi, duchem minionych czasów i prawdziwą aurą wyjątkowości.
Wcześniej zajmował się pan tego typu inwestycjami?
Nie, od lat z powodzeniem prowadziłem biznes tekstylny, pozyskując do współpracy tak znane marki jak JOOP! czy Elegante, współtworząc w przestrzeni produkcyjnej designerskie kolekcje tekstyliów domowych. Jednak kiedy zobaczyłem i odkryłem Browar Obywatelski w Tychach, zacząłem myśleć o projekcie znacznie większym. Ponieważ jedną z moich dewiz życiowych jest patrzeć poza horyzont, widzieć i chcieć więcej, postanowiłem, że przywrócę do życia to niezwykłe miejsce, ale na swoich zasadach. Będę w tym celu szedł wytyczoną przez siebie drogą i być może zajmie mi to więcej czasu, jednak nikt mnie nie wyprzedzi, gdyż będzie to wszak moja własna droga.
Browar Obywatelski to miejsce eventowe, co proponuje pan swoim gościom?
W tej chwili wszystkich zapraszam przede wszystkim do Tichauer Art Gallery na terenie Browaru Obywatelskiego na pierwsze w Polsce tak kompleksowe przedsięwzięcie artystyczne poświęcone twórczości Zdzisława Beksińskiego. Zrealizowałem projekt Beksiński na Śląsku, w ramach którego widzowie mogą zobaczyć 50 wyselekcjonowanych obrazów z kolekcji Muzeum Historycznego w Sanoku, wyłącznego spadkobiercy Mistrza, do którego przekazywał tylko te swoje dzieła, które uważał za najlepsze, a także pięć nietuzinkowych dzieł z Kolekcji Japońskiej – zbioru obrazów zakupionych na początku lat 90. XX wieku przez tajemniczych kolekcjonerów z Kraju Kwitnącej Wiśni w celu stworzenia Muzeum Sztuki Wschodnioeuropejskiej w Osace. Obrazy te do niedawna były uważane za zaginione. Jeden z nich zostanie wystawiony na aukcji w naszej galerii. Dodatkowo na widzów czeka też wystawa multimedialna Beksiński Multimedia Exhibtion – Human Condition. To podróż przez twórczość artysty, która w ekscytujący sposób łączy obraz i dźwięk. Wystawa potrwa do 23 września.
Ekspozycja w Tichauer Art Gallery jest przygotowana w sposób nie tylko nowoczesny, ale także wielostronny. Oprócz oddzielnej sali z multimediami, wśród których znajdziemy archiwalne wypowiedzi samego mistrza, specjalnie przygotowano salę z obrazami.
Zależało nam, aby maksymalnie przenieść widza w świat Beksińskiego. Zatem nawet w środku gorącego wakacyjnego dnia, wchodząc na naszą wystawę, odbiorcę powita chłód mocno klimatyzowanego wnętrza, półmrok, specjalnie nieodrestaurowane ściany, na których eksponujemy obrazy i przede wszystkim sącząca się zewsząd wprowadzająca w nastrój i oddająca mrok obrazów Beksińskiego muzyka szwedzkiego kompozytora Scotta Buckleya. [utwór Decoherence, przyp. red.]
Mamy już plany na pokazanie w Tichaer Art Gallery kolejnych, wielkich malarzy, ale na razie nie chcę zdradzać szczegółów. Sztuka to dla mnie najwyższy poziom zabawy, dlatego wymaga skrupulatności i cierpliwości.
Zapraszamy także do Tichauer Restaurant, gdzie czerpiemy z najlepszych tradycji kuchni europejskich. Dbam o to, by myślą przewodnią szefa kuchni było serwowanie miłości w przyrządzanych potrawach, do których podajemy oczywiście nasze własne, klasyczne piwo Tichauer, opracowane i wytwarzane na podstawie oryginalnych receptur z początku XIX wieku. A na deser polecam tort agrestowy Eugenia stworzony na podstawie przepisu mojej siostry Eugenii.
Właśnie – skoro browar, to musi być piwo…
O które musiałem ostro powalczyć z jedną z największych w Polsce i na świecie korporacji piwowarskich. W toku postępowania udało nam się wygrać batalię o prawa do marki piwa Tichauer, dzięki czemu zamiast kolejnej hipermarketowej i masowej marki możemy naszym gościom zaserwować łącznie cztery warianty prawdziwego klasycznego piwa – od najpopularniejszego lagera w dwóch odmianach (jasnym i ciemnym), poprzez pszenicznego weizena, aż po bezalkoholowy Tichauer Free. Różnicę w jakości odczuje każdy. W tym roku na 125-lecie marki Tichauer kolekcję zasilił pils.
Na terenie obiektu znajduje się także oddzielne duże miejsce eventowe, biurowa przestrzeń zwana IT Loft Park, a także klub muzyczny.
Tak, marzyłem o świetnym piwie, o wyróżniającej nas restauracji, o inspirującej przestrzeni dla biznesu, o kulturze i wydarzeniach, na które będziemy zapraszać do Browaru Obywatelskiego. O gościnności. Zabytkowa słodownia to przestrzeń wyjątkowa, jej nieoczywistość zainspirowała mnie do stworzenia cotygodniowego cyklu koncertów na jedynej w Polsce scenie 360 stopni. Zabytkowa tokarnia to dwupoziomowa sala ze sceną, idealna na muzyczny klub. Wyróżnia nas piękna, unikatowa architektura, dbałość o szczegóły i detale. Cała przestrzeń jest porównywalna wielkością z rynkiem krakowskim, pięknie zaadoptowana, z oczkiem wodnym, dziedzińcem, a nawet małą pasieką.
Czy będzie coś jeszcze?
Tak, chcemy wykorzystać sąsiadującą z Browarem Obywatelskim infrastrukturę kolejową i stworzyć Stację Tichauer, czyli przystanek lub peron, który zawsze będzie się kojarzył z miłym spędzaniem czasu, dobrą sztuką i kuchnią, a także z zabawą do białego rana. Oczywiście dobre skomunikowanie miejsca z okoliczną aglomeracją śląską jest także nie do przecenienia.
Rozmawiamy ciągle o materii, ale wiem, że najważniejszy jest dla pana duch i prawdopodobnie to duch leży u podstaw sukcesu projektów i generalnie pańskiego życia.
Absolutnie. Materia to droga, a duchowość to cel. Od materii nie uciekniemy. Jesteśmy w niej mocno osadzeni na co dzień, tworzymy ją, zarabiamy dzięki niej, czasem się nią bawimy. Ale robimy to, aby zapewnić sobie coś znacznie ważniejszego.
Dobrobyt, komfort, szczęście?
Przede wszystkim spokój. Uważam, że spokój jest wyższą formą szczęścia. Celem życia powinno być osiągnięcie spokoju i radości bezprzyczynowej. Warto rozmawiać i poświęcać się rzeczom autentycznym, rzetelnym, nie zawsze materialnym. Przecież prawdziwa radość, prawdziwe uczucia są najważniejsze, a jednocześnie nic nie kosztują. Wszystko, co mamy za darmo, jest najcenniejsze.
To szlachetne podejście, nieco filozoficzne. Ale autentyczną radość może też powodować zabawa, na przykład wyczynowa jazda szybkim i drogim samochodem.
Powinien być szybki, ale też nie zawsze. Kiedyś niezwykłą radość sprawiła mi przejażdżka odrestaurowanym, ponad 50-letnim Volkswagenem T1 samba. Nie był szybki, ale sprawił mi mnóstwo radości. Nie zawsze ważne jest, czym jedziemy, ale jaki jest cel naszej podróży i czy sprawia nam to frajdę. Lubię motoryzację, jest dla mnie swego rodzaju równoległym wymiarem rozwoju osobistego. Uważam, że szybkie samochody nie powinny być oferowane wszystkim. Do szybkiej sportowej jazdy wymagane jest duże doświadczenie. Zarówno w prowadzeniu samochodu, jak i w życiu – mam na myśli dystans do pokusy imponowania i nieodpowiedzialnego ściągania się (głównie) młodych ludzi na drogach publicznych.
Można powiedzieć, że motoryzacja połączyła pana z Ireneuszem Sikorą, naszym bohaterem z tego wydania?
Na pewno, ale znaliśmy się niemal od urodzenia. Jesteśmy Ślązakami z krwi i kości. Mieszkam kilkaset metrów od salonu Ireneusza w Mikołowie. [BMW Sikora Mikołów, przyp. red.] Świetnie znałem jego ojca Stefana, a sam byłem pierwszym klientem Ireneusza. Na pewno łączy nas determinacja w realizowaniu swoich marzeń, a ponieważ obaj robimy to uczciwie i szczerze, to z czasem musi to zaowocować sukcesem. Wtedy każdy powie, że to sukces w biznesie, a ja to widzę inaczej: to sukces rzetelności i determinacji. A za te cechy nikt nam nie każe płacić. Jak wspomniałem, rzeczy za darmo często są najcenniejsze, są po prostu bezcenne.
A jaki jest pana stosunek do elektromobilności jako dojrzałego i świadomego kierowcy?
Nie jeżdżę samochodami elektrycznymi i nie posiadam w tej chwili takiego. Podkreślam – w tej chwili. Uważam, że trzeba być otwartym i dać sobie szansę poznać nową technologię. Trzeba chcieć dojrzewać, nie bać się tego. Nie przejmuję się zgiełkiem panującym wokół elektromobilności, bo podejrzewam, że może on być sztucznie wykreowany, a przecież autentyczność jest dla mnie bardzo ważna. Zostawiam to innym z nadzieją, że to się jakoś samo ułoży i że jak zawsze rzeczywistość wygra z modą. Póki co nikt mi nie zabrania szybko jeździć moją Carrerą po łukach i upajać się radością z samej jazdy oraz cieszyć się, być może zbyt osobistą, relacją z moim kabrioletem, który po takiej jeździe zawsze jest równie spocony jak ja, sapie, drży i wydaje odgłosy jak rasowy koń wyścigowy po udanym treningu.
Dziękujemy za rozmowę i zgodnie z tradycją wywiadów z naszymi bohaterami poprosimy o przepis na ulubione danie. Nie wyobrażam sobie, aby w pana przypadku było to cokolwiek innego niż tort Eugenia! |
TORT EUGENIA
Składniki:
Ciasto
125 g mąki
100 g cukru
100 g masła
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cukru waniliowego
4 żółtka
Beza
4 białka
200 g cukru
100 g płatków migdałowych
Masa agrestowa
450 g agrestu z kompotu
250 ml kompotu agrestowego
agar
1 łyżka cukru
Bita śmietana
500 ml śmietany 34 procent
1 łyżka cukru
Przygotowanie:
Ciasto:
Żółtka wymieszać dokładnie z resztą składników. Białka ubić z cukrem.
Ciasto wyłożyć na dwie tortownice, na ciasto wyłożyć ubite białka i posypać płatkami migdałów. Piec ok 15-20 min w temperaturze 180 stopi.
Nadzienie:
250 ml kompotu zagotować z 1 łyżką cukru i jednym opakowaniem agaru. Do tego wsypać agrest. Odstawić do wystygnięcia. 500 ml śmietany ubić z 1 łyżką cukru. Na jeden spód tortu wyłożyć agrestowy żel i połowę bitej śmietany. Przykryć drugim spodem i resztą śmietany wyrównać boki.