Tim Draxl, australijska gwiazda teatru i filmu, zamianę aktorstwa na malarstwo postrzega jako coś całkiem naturalnego. To jak wcielanie się w postać – mówi. Do stworzenia postaci niezbędne jest odwołanie się do prawdziwych emocji. W przypadku malarza proces wygląda podobnie. Moje ubrania malarskie to mój kostium, moja pracownia to przestrzeń performansu.
Tekst: Jansson J. Antmann
Zdjęcia: Sean Sinclair @Forespoke
Draxl zajął się malarstwem, żeby dać ujście własnej kreatywności, nie myślał o wystawianiu swoich obrazów publicznie. Nie wszystkie prace, które tworzę, są przeznaczone do oglądania przez kogokolwiek innego poza mną – mówi Draxl. Wiele z nich istnieje tylko przelotnie, zanim je zamaluję. Z biegiem czasu warstwy farby olejnej gromadzą się, co pozwala mi zdrapać je i odsłonić fragmenty przeszłości. W wyłaniających się warstwach farby jest przestrzeń pomiędzy czymś, co wcześniej zniszczyłem a fragmentami, których nie mogę się pozbyć – szczęśliwe przypadki spowodowane pociągnięciem pędzla lub zadrapaniem na płótnie odsłaniające to, co leży pod spodem.

Pierwsza duża indywidualna wystawa malarstwa Draxla w galerii Rex-Livingston Art + Objects w Australii nosi tytuł To, co pomiędzy | Akt malowania (In Between | The Act of Painting). Moje najnowsze prace zajmują przestrzenie pośrednie. To przestrzeń, w której często znajdowałem się jako aktor pomiędzy pracami – wyjaśnia Draxl. To przestrzeń pomiędzy osobą, którą przedstawiam publicznie a tym, kim jestem prywatnie. To przestrzeń pomiędzy ciemnością a światłem, czas wychodzenia z lockdownu, podczas którego moja kreatywność całkowicie się zamknęła.

Po powrocie do pracy w świecie aktorskim Draxl dostrzega również wrodzoną lekkość, która pojawia się w jego obrazach. Przez chwilę był okres frustracji, który był dość ciemny. Na końcu tunelu nie było światła ani żadnego przeczucia, kiedy z tego wyjdziemy. Potem gdzieś w tej historii powrócił moment światła i nadziei, w którym narodziło się wiele prac prezentowanych na wystawie. |
