Mój kubek potrzebuje dolewki

Dźwięk laptopa przy otwieraniu przypomina mi, że deadline na ten artykuł upływa jutro. Włączam więc mój ulubiony edytor tekstów, klikam w menu i wybieram Nowy plik. 

 

Tekst: Laurent Uhres

 

Milion białych kropek patrzy na mnie, bez migotania, i czuję się niezręcznie. Myślę, że biurko koniecznie potrzebuje, by je posprzątać, zanim w ogóle zacznę pisać. O to chodzi. Czyste biurko oznacza jasny umysł. Chorobliwie porządkuję papiery, wyrównuję, układam ołówki kolorami, ustawiam kubek dokładnie pośrodku podkładki, poprawiam ułożenie laptopa dokładnie równolegle do krawędzi biurka. Dobra robota. Mój kubek potrzebuje dolewki.

Milion białych kropek patrzy na mnie, bez migotania, i czuję się winny. Gordon Comstock, główny bohater powieści George’a Orwella z 1936 roku Wiwat Aspidistra! porzuca pracę i próbuje napisać wielkie dzieło, walczy, by ukończyć epicki poemat i w końcu się poddaje, bo było to dla niego zbyt wielkie, taka była prawda. Nigdy tak naprawdę nie posunęło się do przodu: rozpadło się na kilka fragmentów. Ja mam napisać tylko artykuł. Robiłem już to nie raz.

Milion białych kropek patrzy na mnie, bez migotania, i czuję się bezradny. Paul Auster po napisaniu swoich wczesnych wierszy zmierzył się z tym, czego obawiają się wszyscy pisarze. Tyranią białej kartki papieru. W wizualnym poemacie pisanym prozą White Spaces z elokwencją pisze o swoim doświadczeniu twórczej niemocy. Tych poematem pokonuje białą kartkę, jej tyranię, i coś się wydarza: znów jest w stanie pisać i pisze wszystkie powieści, z których go znamy, jak Wynaleźć samotność czy Trylogię nowojorską.

Coś się dzieje. Albo inaczej, nic się nie dzieje. Ciało się rusza. Albo się nie rusza. A kiedy się rusza, coś zaczyna się dziać. I nawet jeśli się nie rusza, coś zaczyna się dziać. 
Paul Auster, White Spaces, 1980.

Coś musi się zacząć dziać.
Milion białych kropek patrzy na mnie, bez migotania, i czuję się pusty. Myślę, że to najodpowiedniejsza chwila, by ustawić alfabetycznie książki na półkach i posegregować według priorytetu czytania stosy książek i przesortować sterty magazynów i gazet na stole do recyclingu. Mój kubek potrzebuje dolewki.

Milion białych kropek patrzy na mnie, bez migotania, i czuję się sfrustrowany. Przeczytałem w książce Celie Blue Johnson Odd Typewriters, że zanim angielski pisarz Graham Green zapisał na białej kartce papieru choć jedno słowo, potrzebował znaku. Miał obsesję na punkcie cyfr i musiał zobaczyć pewną ich kombinację przypadkiem. Siedział i czekał, aż właściwy numer zobaczy na tablicy rejestracyjnej przejeżdżającego samochodu. Czy to prawdziwa anegdota, czy nie, faktem jest, że w wieku 50 lat Greene, po napisaniu wielu ze swoich słynnych powieści, przestał móc pisać, nie mógł zobaczyć, jak potoczy się dalej jego książka. Żeby przezwyciężyć, jak sam mówił, twórczą blokadę, zapisywał w dzienniku swoje sny, których wybór wydał później jako A World of My Own: A Dream Diary.

Milion białych kropek patrzy na mnie, bez migotania, i czuję się zniecierpliwiony. Podobno Karol Dickens, zanim zaczynał pisać, układał na swoim biurku w gabinecie domu przy Doughty Street dziewięć przedmiotów. W usta pana Micawbera w Dawidzie Copperfieldzie włożył słowa: Nigdy nie odkładaj na jutro tego, co możesz zrobić dziś. Prokrastynacja to złodziej czasu. Łap ją. Ile czasu mi jeszcze ukradniesz?

Milion białych kropek patrzy na mnie, bez migotania, i czuję się spanikowany.
CALVIN: Nie można odkręcić kreatywności jak kranu. Trzeba być w odpowiednim nastroju.
HOBBES: Czyli w jakim?
CALVIN: Ostatecznej paniki.
(Bill Watterson, Calvin i Hobbes)

Mój kubek potrzebuje dolewki. |