Wystawa fotografii Tomasza Wysockiego w Leica 6×7 Gallery to opowieść o człowieku w kolejnych etapach życia. Narodziny, dorastanie, dojrzałość i starość przedstawia poprzez alegoryczne, pełne ukrytych znaczeń i drobiazgowo skomponowane kadry.

 

Tekst: Agata Czarnacka

 

Młody, dwudziestopięcioletni fotograf Tomasz Wysocki otwiera już drugą wystawę w warszawskiej galerii 6×7 Leica Gallery. To, że Wysocki jest absolwentem łódzkiej Filmówki, widać na pierwszy rzut oka: projekt jest spójny, narracyjny, plany szerokie, jakby na ścianach otwierały się kinowe ekrany. W których widać baśnie.
Choć same zdjęcia nie są surrealistyczne, głębokie, nasycone kolory i hieratycznie ustawiane postacie ewokują fantastyczną atmosferę. Jak choćby naga, długowłosa postać siedząca na krześle ustawionym na gigantycznym kamieniu porośniętym wrzosami. Długie rude loki okrywają ciało, chwytają światło, tworząc wrażenie spokoju i niewypowiedzianego delikatnego smutku. Chyba tę samą postać obejrzymy później zanurzoną w basenie z szeroko otwartymi oczami… Z kolei w innym kadrze znowu pojawi się kamienny blok, tym razem ustawiony jak ołtarz, na którym leży bezbronna ofiara…

Projekt „Smak Wiśni”, jak mówi sam artysta, ma opowiadać o życiu człowieka, każdego z nas. „Jestem zafascynowany człowiekiem. Tym, co można z niego ulepić. Już nie na zasadzie plasteliny, którą sam kształtuję, tylko na zasadzie formy. Tej, która powstaje pod wpływem rozmów, przeżywanych emocji, wspólnie spędzonych chwil” – deklaruje Wysocki. Jeśli tak, to szukając owej formy sięga do archetypów – strzępów wyobrażeń ukształtowanych przez Biblię, stare malarstwo, baśnie braci Grimm. Strzępy te przetwarza, uwspółcześnia, splata na nowo. Efektem jest nowa, żywa jakość, lśniąca jednak, niczym fasety brylantu, przebłyskami déjà vu.
Wrażenie swojskości i niesamowitości zarazem spotęgowane jest przez pieczołowitość wykonania. Kadry, które udało się uchwycić Wysockiemu, ustawiano w ogromnym studiu-hangarze, aby uzyskać widoczne w nich przestrzeń i oddech. Wysocki zaangażował sześćdziesięcioosobowy sztab ludzi: aktorów, scenografów, kierowników planu, charakteryzatorów i wizażystów, kostiumografów, kaskaderów, konstruktorów rekwizytów, operatorów wideo. Do tego pracochłonna technika wywoływania matowych odbitek, dzięki której zdjęcia zdają się mieć własną, nieco oleistą konsystencję. Galeria zdecydowała się pokazać projekt w specjalnie zbudowanym na drugim piętrze domu handlowego Mysia 3 zaciemnionym pomieszczeniu, dzięki czemu te fotografie-obrazy zyskały jeszcze więcej życia. |