Ekscentryczna księżniczka brytyjskiego elektronicznego popu Alison Goldfrapp powraca ze znakomitym siódmym albumem w dyskografii. Od hipnotycznego posttriphopowego debiutu w 2000 roku płytą Felt Mountain elektryzuje rewelacyjną kombinacją elektronicznej wersji glamrocka, (Supernature, 2005) syntezatorowych onirycznych przestrzeni (Tales of Us, 2013), folkowej hipiserki (Seventh Tree, 2008) i pełnej eleganckiej dezynwoltury zabawy latami 80. (Head First, 2010). Do tego bardzo silna osobowość, dopracowany w najdrobniejszym szczególe całościowy image projektów oraz dziewczęcy, pozornie delikatny głos i własne, charakterystyczne, oczywiście ewoluujące, brzmienie stanowią o nieprzemijającej i niesłabnącej sile formacji Goldfrapp. Najnowsza płyta to jednocześnie kontynuacja znanych wątków muzycznych w nowej sonicznej odsłonie i intrygująca, jak zawsze, tajemnica. Księżyc, kontemplacja, muzyczny mistycyzm, dźwiękowe przestrzenne pejzaże oraz wyrafinowane wizualizacje autorstwa samej Alison, zdjęcia na wulkanicznej Fuerteventurze, inspiracje Alejandro Jodorowskim, dopełniają obrazu jednej z najlepszych ambitnych popowych płyt 2017 roku, choć nawet nie jesteśmy w jego połowie. |
Tak jest