Co łączy niezwykły talent Rossiniego do robienia pieniędzy z koncertem w NOSPR-ze i Hotelem Monopol? Wspaniałe Stabat Mater i Katowice – Miasto Muzyki.
Tekst: Krzysztof Gardecki
W grudniu w NOSPR-ze w Katowicach odbył się wyjątkowy koncert, na którym Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia oraz chór Narodowego Forum Muzyki z towarzyszeniem międzynarodowej obsady solistów wykonali Stabat Mater Gioacchino Rossiniego. Orkiestrę poprowadził niezwykle witalny dyrygent młodego pokolenia – Michele Spotti.
KATOWICE – MIASTO MUZYKI
Katowicki NOSPR zawsze odwiedzam z ogromną radością. Narodowa Orkiestra Polskiego Radia w Katowicach jest jedną z najlepszych polskich orkiestr symfonicznych (o ile nie najlepszą w ogóle). Modernistyczny gmach NOSPR-u i jego wnętrza za każdym razem dostarczają estetycznych wrażeń. Akustyka sali koncer towej, zaprojektowana przez Yasuhisa Toyota z Nagata Acoustic, w połączeniu z kunsztem muzyków dopełnia wrażeń. Katowice należą do sieci Miast Kreatywnych UNESCO w dziedzinie muzyki i ta międzynarodowa marka przyciąga turystów. NOSPR to dla melomanów najmocniejszy punkt na mapie miasta, ale nie jedyny. Jest przecież jeszcze Filharmonia Śląska i znakomity Uniwersytet Muzyczny imienia Karola Szymanowskiego. Wybitny polski kompozytor okresu Młodej Polski jest szczególnie honorowany w Katowicach – ulica w centrum miasta nosi jego imię. Powstał nawet pomysł, żeby międzynarodowy port lotniczy w Pyrzowicach nazwać jego imieniem, ale niestety koncepcja upadła. Ze zdumieniem odkryłem, że pięciogwiazdkowy Hotel Monopol Katowice nazwał jego imieniem jeden z okazałych apartamentów na drugim piętrze. Na ścianie apartamentu wisi nawet oryginalny portret twórcy Harnasi. To na pamiątkę pobytu kompozytora w Monopolu w maju 1934 roku w związku z wykonaniem utworu Stabat Mater.
STABAT MATER
Do wizyty w NOSPR-ze przekonał mnie ambitny dobór solistów: Aleksandra Kurzak – sopran, Sophie Koch – mezzosopran, John Irvin – tenor i Adrian Sâmpetrean – bas. Przyznam, że już sama obecność Aleksandry Kurzak zdecydowała o mojej obecności na tym wydarzeniu. Wszak jest śpiewaczką o wysokim statusie międzynarodowym, a jej pełen blasku głos zawsze gwarantuje komplet publiczności w salach koncertowych i teatrach operowych świata. Aleksandra Kurzak była najmocniejszym ogniwem tego wykonania. Śpiewała z ogromnym zaangażowaniem, pięknie i wzruszająco, a jej głos targany emocjami wznosił się pod sklepienie sali koncertowej, sugestywnie oddając cierpienia lamentującej Matki Bożej pod krzyżem Boga – Syna. Stabat Mater to średniowieczna sekwencja wprowadzona do liturgii, która od wieków inspirowała kompo- zytorów. Ta forma wokalno-instrumentalna z głosami solowymi stawia bardzo wysokie wymagania przed mu- zykami. Tym bardziej w czasie pandemii – sinusoidy nieustannych zmian i obostrzeń, przerw w próbach orkiestry i chóru, ciągłej absencji instrumentalistów oraz nieustannie piętrzących się trudności. Na szczęście pokonano te wszystkie przeszkody i mogli- śmy uczestniczyć w tym wspaniałym wydarzeniu. Co ciekawe, premierze wykonania Stabat Mater w czasach Rossiniego również przeszkodziła epidemia – wtedy cholery.
GIOACCHINO ROSSINI
Pisząc o Stabat Mater, nie sposób nie wspomnieć o kompozytorze – Gioacchino Rossinim – i jego barwnym życiu owianym tajemnicą, pełnym zdumiewających historii i mitów. Pytany, dlaczego porzucił komponowanie oper, odpowiedział: Wszyscy pracują dla trzech rzeczy: sławy, złota i przyjemności. Sławę już mam, złota mi nie trzeba, a przyjemności już dawno mnie znudziły… Mając 37 lat, przestał komponować, a badacze jego twórczości do dziś spierają się o przyczynę – raz to wskazując względy osobiste, a raz polityczne. Prawda jak zwykle leży pośrodku.
Na początku XIX wieku włoska opera stopniowo wypierała francuską – ponad połowa przedstawień operowych w Paryżu w tamtym czasie wyszła spod pióra Rossiniego. Zdominował francuską scenę operową, wypychając z rynku francuskich kompozytorów,a jego pozycja była praktycznie nienaruszalna. Mógł więc sobie pozwolić na zaszantażowanie króla, kiedy ten odmówił mu przyznania dożywotniej emerytury. Rossini wstrzymał prace nad premierą Wilhelma Tella i król natychmiast zmienił zdanie. W 1830 roku Karol X został usunięty z tronu i nowa władza zerwała ustalenia w trosce o interes rodzimych twórców. Negocjacje trwały pięć lat, ostatecznie Rossini utrzymał dożywotnią emeryturę w zamian za rezygnację z komponowania oper. Od tej chwili, osiągnąwszy sławę i pieniądze i wol- ność od przyziemnych trosk, kompozytor mógł oddać się przyjemnościom życia.
Rossini miał wiele talentów, był na przykład genialnym kucharzem. Ponoć w życiu płakał dwa razy: kiedy umarła mu matka i gdy na jego oczach kelner upuścił indyka z truflami do jeziora Como. Jego kuchnia była bardzo wymyślna, a receptury potraw przypominały wręcz przepisy na tajemne eliksiry.
MARKETINGOWY MAJSTERSZTYK
Rossini, który potrafił zadbać o swoje interesy, chciał odzyskać pieniądze, które jego pierwsza żona, Hiszpanka Isabella Colbran, pożyczyła księciu Berwick i Alby. W tym celu pojechał do Madrytu. Życie pisze jednak przedziwne scenariusze – pojechał po pieniądze, a wyjechał ze zleceniem na Stabat Mater. Archidiakon Madrytu, Manuel Fernández Varela, zamówił u niego utwór na najbliższą Wielkanoc. Rossini przyjął zamówienie, wrócił do Paryża, oddał się przyjemnościom życia i szybko zapomniał o zleceniu. Czas mijał, Wielki Piątek zbliżał się nieubłaganie i archidiakon zaczął się niecierpliwić. Rossini, zdając sobie sprawę, że nie dotrzyma terminu, poprosił o pomoc przyjaciela, Giovanniego Tadoliniego. Sam napisał par e chóralne i orkiestrowe, Tadolini dopełnił utwór par ami solowych głosów i wysłano wszystko do Madrytu jako dzieło Rossiniego. Epidemia cholery, która dotknęła Europę, opóźniła wykonanie Stabat Mater o rok. Rossini był mistrzem w pisaniu oper, więc i Stabat Mater napisał z zacięciem operowym. Utwór natychmiast wzbudził zachwyt stęsknionych twórczości Rossiniego słuchaczy. Z założenia miał sakralne przeznaczenie, jednak wielbiciele muzyki operowej włoskiego twórcy spontanicznie nazwali Stabat Mater operą liturgiczną. Rossini uznał więc, że zakaz komponowania dotyczy oper, a nie dzieł sakralnych. Błyskawicznie zrozumiał, że na formach sakralnych może dobrze zarabiać i Stabat Mater zamienił w towar. Nie mylił się – po śmierci archidiakona dzieło sprzedano za znacznie więcej, niż dostał autor. Rossini stoczył batalię sądową z wydawcą, który jego zdaniem nieprawomocnie odkupił rękopis od spadkobierców duchownego. Po wygranym procesie natychmiast usunął z partytury partie napisane przez Tadoliniego i uzupełnił ją własnymi ariami i liniami melodycznymi. Oczywiście nie omieszkał zastrzec sobie praw autorskich do nowego dzieła i natychmiast sprzedał je za osiem tysięcy franków braciom Escudier. Dyrektor paryskiego Teatru Włoskiego musiał już za nie zapłacić dwadzieścia tysięcy. Rossini był genialnym kompozytorem, wspaniałym kucharzem i miał równie imponujący talent do robienia interesów. Dofinansowywał pierwszą żonę uzależnioną od hazardu, mimo to jego majątek po śmierci wyceniono na dwa i pół miliona franków!
HOTEL MONOPOL KATOWICE – ESTYMA I PRESTIŻ
Nie ma lepszego miejsca dla melomana niż hotel Monopol. Z wielu powodów – bliskość sal koncertowych, pamięć o wielkich artystach goszczących w jego wnętrzach, estetyka wnętrz, kojąca cisza. To zresztą wabik nie tylko dla melomanów. Hotel zaprojektowany przez Ludwika Goldsteina zbudowano w 1902 roku. Jeden z najcenniejszych zabytkowych gmachów szybko stał się reprezentacyjnym hotelem w Katowicach. Na początku XX wieku zachwycał luksusem, architektonicznym smakiem i nowoczesnym wyposażeniem. Na każdym piętrze znajdowała się łazienka, co według ówczesnych europejskich standardów było wyznacznikiem luksusu. Usytuowanie hotelu naprzeciwko dworca kolejowego ułatwiało przyjmowanie gości z całej Polski, Niemiec, Czechosłowacji oraz Austrii i sprawiło, że stał się jednym z najpopularniejszych hoteli na Śląsku. W połowie lat 30. był najdroższym i najbardziej reprezentacyjnym miejscem Katowic, które w tamtym czasie nazywano polskim Chicago i najbardziej „szpanerskim” miastem w Polsce. Codziennie odbywały się koncerty reklamowane w prasie katowickiej, a o hotelu pisano w samych superlatywach.
O prestiżu, jakim cieszył się Monopol, świadczą jego goście – Karol Szymanowski, Artur Rubinstein, Tadeusz Boy-Żeleński i wiele innych znamienitych postaci polskiego życia kulturalnego i polityki. Tutaj w 1936 roku odbyło się przyjęcie weselne słynnego tenora Jana Kiepury i węgierskiej gwiazdy filmowej Marty Eggerth. Wydarzenie to dodało hotelowi międzynarodowego splendoru. W czasie II wojny światowej hotelem zarzą- dzali Niemcy, po wojnie blask Monopolu nieco przygasł. Ostatecznie w połowie lat 80. hotel zamknięto.
HOTEL MONOPOL REAKTYWACJA
Monopol odzyskał dawny blask na początku XXI wieku, kiedy stał się częścią grupy Likus Hotele i Restauracje, skupiającej obiekty o wartości historyczno-kulturalnej i inwestującej w ich renowację. Jako jedyny na Śląsku błyszczy pięcioma gwiazdkami. Przeszedł gruntowny remont, zachowując cenne fragmenty, na przykład mozaikę podłogową w foyer przy recepcji, zabezpieczoną obecnie taflami szkła.
Hotel jest podzielony na strefy spełniające określone funkcje. Strefa Wellness & Spa mieści się w piwnicach, jest tu basen z wodą o temperaturze 30 stopni, sauna sucha i parowa, gabinety masażu oraz wspaniale wyposażona sala fitness, w której można przeprowadzić profesjonalny trening personalny.
Patio na pierwszym piętrze przykryte szklanym dachem sprawia, że przestrzeń wypełnia naturalne światło. Jest tu restauracja oraz bar. Na szklanych balustradach pięter wiszą czarno-białe fotogramy, które są nostalgicznym kontrapunktem dla odważnej przestrzeni patio.
Wnętrza urządzono w stylu art déco, z pieczołowitością odtwarzając klimat dwudziestolecia międzywojennego i łącząc przeszłość ze współczesnością – wykorzystano najszlachetniejsze gatunki drewna, które królowały również w tamtych czasach. Do wykonania mebli zaproszono najlepszych rzemieślników. Łazienki dekorują egzotyczne marmury w różnej kolorystyce – to prawdziwe dzieła sztuki wnętrzarskiej.
Sercem hotelu jest restauracja Monopol usytuowana w patio. Mistrzem kuchni jest Przemysław Budziński, doświadczony kucharz, który nauki pobierał u najlepszych. Podstawą jego kuchni jest harmonia smaków, tekstury, estetyki i kolorów. Jego pasją i dowodem na prawdziwy talent są genialne desery. Pieczywo zawsze świeże i chrupiące wypiekane jest na miejscu, podobnie masło – pachnące, o kremowej konsystencji, ręcznie robione. Lokalni producenci, specjalizujący się w tradycyjnej produkcji, dostarczają sery i wędliny. Na życzenie kucharze przygotowują śniadaniowe przysmaki – owsiankę z mlekiem kokosowym i owocami, grzanki z awokado i jajkiem w koszulce, naleśniki amerykańskie z bekonem i syropem klonowym, omlety z bogactwem dodatków, jajka po benedyktyńsku oraz kiełbaski z karmelizowaną cebulką i jajkami sadzonymi. Menu zmienia się wraz z porami roku, ponieważ szef kuchni dba o świeżość i sezonowość produktów. Wyjątkowa historia tego miejsca, atmosfera oraz najwyższy standard świadczonych usług sprawiają, że hotel cieszy się międzynarodową renomą. Spotkanie w hotelu znanych postaci ze świata polityki, kultury, sztuki czy sportu nie wzbudza zdziwienia. Hotel gości światowej sławy wykonawców muzyki klasycznej występujących z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia oraz Filharmonią Śląską. To idealne miejsce dla wymagającego melomana, który przy odrobinie szczęścia, może obcować z wybitnymi artystami także po koncercie.
Dyrektorem Hotel Monopol Katowice jest Monika Leraczyk – charyzmatyczna, wymagająca, skoncentrowana na potrzebach gości hotelu. Kojący spokój, przyjemność przebywania we wnętrzach hotelu i niezwykła atmosfera, to w dużym stopniu jej zasługa. |