Co odróżnia prozę „kobiecą” od „męskiej”? Niedopowiedzenia… Nieczułość, powieściowy debiut Martyny Bundy, słusznie nazywanej objawieniem polskiej prozy, to suta książka obiecująca co najmniej kilka wieczorów czytania. Jeśli jednak wziąć pod uwagę, że obejmuje odcinek kilkudziesięciu lat, przyglądając się z osobna i z bliska aż czterem, zresztą bardzo różnym bohaterkom, to widać, że to, co naprawdę ważne w tej kaszubskiej poplątanej przed-, po- i okołowojennej historii pozostaje poza słowami. Nie ma w tym nic dziwnego. Bunda z równą akuratnością rekonstruuje drobne radości i wielkie traumy, w które obfitowały polskie dzieje w tym okresie. Autorka zresztą subtelnie zwraca na to uwagę tytułem. W końcu każda z bohaterek aż iskrzy emocjami – tytułowa nieczułość oznacza tylko, że ich nie ubierają w słowa. O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć?
Bunda znalazła brawurowy sposób, aby ten odwieczny zakaz obejść. Obowiązkowo! |