Rozmowa z Małgorzatą Kożuchowską, ambasadorką marki Avon, o zdrowej diecie, urodowych rytuałach, mocy zapachów i niechęci do zmian.
Czy miała pani jakieś noworoczne postanowienia związane z pani stylem życia?
Wiem, co w moim przypadku sprawdza się najlepiej – sen, spacer i, od czasu do czasu, kilka dni bez maila i telefonu. Wydaje się, że są to drobiazgi – w rzeczywistości okazują się trudne do wykonania. Zawsze wieczorem odpowiadam na e-maile, uczę się tekstu na następny dzień, a gdy w nocy budzi się synek, jestem chwilę później przy nim. Tym samym z mojej listy „postanowień urodowych” codziennie udaje mi się zrealizować tylko jeden punkt – długi spacer z psami – nawet gdy pada lub temperatura spada znacznie poniżej zera. Mimo to z postanowień noworocznych nie rezygnuję.
Marka Avon obchodzi w tym roku 25-lecie i to właśnie pani została wybrana w tym jubileuszowym roku na ambasadorkę marki. Jak zareagowała pani na ten wybór?
Było mi bardzo miło, zwłaszcza że, tak jak pani wspomniała, to wyjątkowy czas dla Avon. Od zawsze bardzo uważnie staram się wybierać projekty, w które się angażuję. Avon mi się podoba. To marka, która stara się wspierać kobiety na wielu płaszczyznach; zdrowia, urody, przedsiębiorczości i niezależności. Angażuje się w projekty społeczne i jest blisko kobiet każdego dnia. Dyrektorem zarządzającym Avon w Polsce jest kobieta, Polka, która związana jest z marką od kilkunastu lat. Na co dzień na rzecz Avon pracuje aż ćwierć miliona konsultantek. To mnie przekonuje. Myślę, że trudno wyobrazić sobie bardziej kobiecą markę.
Maseczki, masaże, może SPA? Jak pani dba o siebie?
Na co dzień pielęgnacja: serum i kremy, uwielbiam też olejki w każdej postaci. Ponieważ w pracy niemal przez cały czas noszę makijaż, to przywiązuje dużą wagę do wartości pielęgnacyjnych kosmetyków kolorowych. Ważne jest dla mnie, by nie tylko dobrze wyglądały, ale i odżywiały skórę. SPA i masaże przy moim trybie życia to niestety wciąż rzadko dostępny dla mnie luksus. Aczkolwiek raz w roku staram się wygospodarować choć jeden weekend na taki rodzaj relaksu i regeneracji i wybieram się z przyjaciółkami do SPA.
Jakich kosmetyków używa pani na co dzień?
Zawsze mam przy sobie pomadkę, puder i perfumy. Te trzy kosmetyki sprawiają, że jestem przygotowana na różne okazje w ciągu dnia i mogę się czuć bezpiecznie. Mój niezbędnik pielęgnacyjny to nawilżający szampon plus odżywka, puder do włosów, kosmetyki do demakijażu skóry i dopasowane do aktualnych potrzeb kremy do twarzy, pod oczy i serum. W samochodzie wożę krem do rąk.
Czy stosuje pani dietę, by zachować dobrą figurę i zdrową cerę? Jeżeli tak, to na co zwraca pani uwagę?
Po zrobieniu testów genetycznych Genodiet wiem bez żadnych wątpliwości, co jest dla mnie zdrowe, a co mi szkodzi i staram się o tym pamiętać. Od zawsze wybieram zdrowe produkty – uwielbiam ryby, zupy, kasze i warzywa w każdej postaci, więc raczej nie miewam szczególnych problemów z wagą. W ciągu roku trochę brakuje mi ruchu, staram się to nadrabiać w okresach mniejszej aktywności zawodowej. Niestety przepadam za słodyczami i nie bardzo potrafię ich sobie odmówić, za to cukier zastąpiłam ksylitolem i unikam laktozy. Piję dużo wody, nawet jeśli nie bardzo mam na nią ochotę.
Czy jest pani wierna jednemu produktowi, czy zmienia je pani? Dlaczego? Czym się pani kieruje, dobierając je?
Lubię testować nowości, jestem czuła na piękne przedmioty w moim otoczeniu, ale mam kilka rzeczy, którym jestem wierna od lat i nie zanosi się na zmiany. W tym względzie jestem sentymentalna. Zawsze piję kawę z tej ulubionej filiżanki, słucham płyt, które lubiłam już lata temu, wracam do ukochanych przez siebie miejsc. Od lat jestem też wierna osobom, z którymi pracuję. Moja ukochana makijażystka Julita Jaskółka pracuje ze mną na niemal każdej sesji już od kilkunastu lat. Nigdy nie farbuję włosów w innym miejscu niż pracownia Jagi Hupało Born to Create.
Gdyby miała pani wybrać jeden kosmetyk, co by to było?
Myślę, że żadna współczesna kobieta nie jest w stanie wymienić tylko jednego kosmetyku (śmiech), choć bez wątpienia największą przyjemność sprawiają mi perfumy. Używanie ich jest pewnym rytuałem. Z jednej strony mamy piękny flakon, z drugiej – sam zapach budzi skojarzenia, przywołuje wspomnienia i sprawia, że możemy dodać sobie energii, której w danej chwili potrzebujemy. Zapachem możemy zmienić nastrój, aurę, klimat. Perfumy podkreślają to, jakie jesteśmy lub jak chcemy być postrzegane; zmysłowe, tajemnicze, pewne siebie lub subtelne i bezpretensjonalne. Żaden kosmetyk, no może poza czerwoną szminką, nie ma takiej mocy.
Ulubione marki (oczywiście poza Avonem)…
Kosmetyki do włosów Kevina Murphy’ego – idealne zarówno do pielęgnacji, jak i stylizacji. Jeśli chodzi o marki nieurodowe – zawsze mam przy sobie iPhone, minimalistyczną biżuterię Beller i okulary słoneczne Diora.
Ulubiony zapach?
Jednego ulubionego nie mam, choć teraz rzeczywiście cieszę się, że po raz pierwszy w życiu mam swoje perfumy Viva La Vita (śmiech). Przywołują wspomnienia naszej pracy na planie kampanii w słonecznym Rzymie, są idealne na dzień. Na wieczór wybieram cięższe zapachy.|