„Gatunkowa hybryda, polifoniczny utwór-potwór, dzikie potoki hiphopowej nawijki, z której wyłania się wizja współczesnej Warszawy, poetycka i wulgarna, zabawna i mroczna“ – tak nową książkę Doroty Masłowskiej, literackiego objawienia sprzed lat, zapowiadał wydawca. Zapowiedzi okazały się, co niezbyt częste w literackim świecie, nieprzesadzone. Choć nie brakuje tu wyraźnie zarysowanych bohaterów, najważniejszym bohaterem „Innych ludzi“ jest, jak zwykle u Masłowskiej, język. Mocny, brutalny, nieupiększony. Bo też nie ma co upiększać rzeczywistości, którą pokazuje autorka. Nie ma co pudrować Warszawy podzielonej na bogatych i biednych, nie ma co zasypywać granic między lepszym i gorszym sortem, nie ma co udawać jedności, kiedy linie podziałów są tak ewidentne, jak na stałe w pejzaż Warszawy wpisane są płoty grodzonych osiedli. W „Innych ludziach“ jest wszystko, co w Masłowskiej lubimy najbardziej: wyczulone na to, co w Polsce A i B piszczy, ucho pisarki i jej niezwykle plastyczny język, którym zachwyciła i w „Wojnie polsko-ruskiej“, i w „Pawiu Królowej“. Brak lukru. Lustro, w którym można się przejrzeć, a w którym brakuje wygładzonej wersji polskości i heroizmu, tak chętnie ostatnio lansowanej. Hiphopową powieść Masłowskiej ilustrują prace Macieja Chorążego, grafika, z którym pisarka pracowała już w przeszłości. Okładka wygląda jak okładka płyty, co podkreśla synkretyczną wielopłaszczyznowość książki. |
Dorota Masłowska, Inni Ludzie, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2018 r.