Helmy, egipski projektant mody, urodzony w Kuwejcie, mieszka w Paryżu i Warszawie. Studiował w Ecole de la Chambre Syndicale de la Couture
Parisienne, wykładał w Institut Technique de la Mode. W swoim eksperymentalnym atelier w Kairze projektuje suknie wieczorowe i ślubne.
Jego ostatnia kolekcja została stworzona w Paryżu i jest inspirowana królewskimi salonami XVIII wieku w Wersalu, przepychem późnych lat 60. XX wieku i najnowszymi trendami z paryskich wybiegów. Wyraziste kolory, ostre, geometryczne linie, nowoczesne tkaniny sprawiają, że jego suknie są niezwykle kobiece, jednocześnie uwodzące i luksusowe. Helmy chce, by jego kreacje zadziwiały, przyciągały uwagę, nikomu nie pozostawały obojętne. 

 

Tekst: Barbara Smorawińska
Zdjęcia: Louis Teran

 

Twoje projekty są jakby stworzone dla współczesnej księżniczki!

Tak, absolutnie! Inspiruje mnie moda XVIII wieku, którą przetwarzam w nowoczesny sposób i przy użyciu nowoczesnych materiałów, to luksusowe kreacje. Współczesna moda jest mało udziwniona, niewiele się w tych strojach dzieje. Oczywiście to zależy od marki, ale wynika też z tego, co się dzieje na świecie. Mam wrażenie, że ubrania, nawet wielkich marek, są jakby przypadkowe, nieprzemyślane, mało krawieckie.

Twoje klientki pochodzą głównie z Bliskiego Wschodu?

Jestem Egipcjaninem, mam swoje atelier w Kairze, stąd w naturalny sposób moje klientki pochodzą stamtąd. Łączę to, czego one poszukują, w nowoczesny, europejski sposób. Nie stosuję motywów arabskich, moje projekty są raczej bardzo proste.

Studiowałeś w Paryżu?

Tak, w Ecole de la Chambre Syndicale de la Couture. Jednak z zawodu jestem architektem. Modą zająłem się później.

Widzisz powiązania świata architektury i mody?

Tak, wbrew pozorom to bardzo powiązane ze sobą dziedziny. Moją miłość do mody odkryłem właśnie dzięki studiowaniu architektury. Architektura to służenie człowiekowi materiałami, formami, kolorami. Projektowanie mody podobnie, tylko jest bliżej człowieka, bliżej jego ciała. Zarówno w architekturze, jak i w modzie mamy te same etapy powstawania projektu: najpierw szkic, potem powstaje bryła, czyli wzór, a potem szkielet i sam budynek. Proces jest właściwie taki sam, choć umiejętności potrzebne do jego realizacji są inne. Architekt musi wyobrazić sobie, jak budynek będzie służył ludziom, a projektant mody, jak w danym ubraniu człowiek będzie wyglądał.

Kiedy mówisz o tym, patrzę na twoje projekty sukien i widzę, że formy są bardzo geometryczne, architektoniczne wręcz, można by powiedzieć…

Myślę, że architektura bardzo wpływa na moje projekty. Rzeczywiście wolę mocne, ostre cięcia, proste, niezakrzywione linie, mocne akcenty zamiast delikatnych. Lubię proste, odważne linie.

Jesteś sławny w Egipcie?

W świecie mody tak. Głównie dzięki temu, że przez osiem lat uczyłem projektowania. Jeden z moich studentów powiedział mi, że jestem znany, inaczej bym nie wiedział…

Co myślisz o współczesnej modzie? O prêt-à-porter, tzw. fast fashion?

Lubię współczesną modę. Moda wynika ze sposobu, w jaki żyjemy. Ta dzisiejsza też wynika z czasów, w jakich jesteśmy: proporcje, kolory, tkaniny. Jednak bycie modnym nie oznacza podążania za modą, trendami. Dla mnie jest to wyróżnianie się z tłumu. Kiedy projektuję coś dla mojego klienta, staram się, by ludzie patrzyli na niego, kiedy to nosi. Lubię, jak moja kreacja przyciąga spojrzenia, wzbudza zainteresowanie. To utwierdza mnie w tym, że odniosłem sukces, że zaprojektowałem coś dobrze. Lubię, gdy ludzie komentują moje projekty, ale nie dlatego, że są udziwnione, ale dlatego, że są piękne, że ludziom sprawia przyjemność ich widok, że relaksują ich oczy i umysły.

A jak oceniasz polski sposób ubierania się?

Polskie kobiety ubierają się raczej prosto, elegancko, ale bez szaleństwa. Nawet w eleganckich miejscach. To dla mnie dziwne. Nie widzę oszałamiających kreacji, które przyciągają wzrok. Jedyne szaleństwo to kolorowe włosy od czasu do czasu. Również na ulicy za mało jest artyzmu, zabawy modą, szaleństwa, sztuki. Nikt się nie wyróżnia. Wszystko jest stonowane. Ludzie są bardzo dziewiczy, jeśli chodzi o wyczucie mody. Chciałbym Polaków czegoś nauczyć. Jeżeli ktoś prosi mnie, bym go ubrał, nigdy nie ubiorę go w stylu, w którym się nosi. Będę chciał go kompletnie zmienić, sprawić, że przyciągnie uwagę. To sprawia mi radość. Moje klientki ubieram od A do Z, doradzam kolory, buty, fryzurę, makijaż, cały look. Mogą to zaakceptować albo nie. Ale zwykle akceptują i wracają.

 

 

Jaka jest twoja ulubiona tkanina?

Żakard, to twardy materiał, bardzo królewski, ładnie się układa, wspaniale komponuje się z innymi tkaninami. Można z niego zrobić zarówno coś bardzo szalonego, jak i klasycznego.

Szyjesz na indywidualne zamówienie?

Tak, dopasowuję ubranie do osoby. Szyję na miarę. Bardzo lubię też szyć suknie ślubne. I lubię bolerka.

Ponoć wolisz małe rozmiary…

Hmm, tylko takie naprawdę dobrze się prezentują. Takie wolę, ale dobry projektant nie powinien być ograniczony rozmiarem, jest kreatywny, otwarty. Jeżeli oświadczę, że tworzę tylko w rozmiarze S czy 36, to znaczy, że brakuje mi kreatywności i wyobraźni. Lubię wyzwania. |